ie było Chrisa.
- Hej- przywitałam się rzucając torbę w kąt. Wymruczeli coś w odpowiedzi.- Coś się stało?- Leti spuściła głowę.
- Chris się wycofał...
- CO?!- zdaje mi się że to nie była jego decyzja.- I co teraz zrobimy?!- spytałam wkurzona
- Szukamy kogoś nowego?- spytał Timi, który wyglądał jakby był gdzieś indziej. Co się z nim ostatnio działo?.- Ale kto się nauczy tak szybko układu...
- Może- przerwałam mu i spojrzałam na przyjaciółkę- Namówisz go aby nie odchodził?- to było żenujące prosić przyjaciela mojej siostruni, ale nie miałam wyboru. Leti uśmiechnęła się mimo woli. - Ok, ale jest jeszcze jedna sprawa, którą muszę załatwić. Dziś nie ma próby. Namów Chrisa- kiwnęłam na przyjaciółkę- A ty...zrób coś ze sobą wyglądasz fatalnie- uśmiechnęłam się szeroko do Timi'ego. Do domu wróciłam pół godziny później. Było cicho czyli rodziców nie było. Wbiegłam na górę, drzwi Marici był uchylone, a dziewczyna rozmawiała przez telefon. Wepchnęłam głowę do jej pokoju i odchrząknęłam. Zignorowała mnie.
- I co zadowolona jesteś?!- spytałam wyrywając jej komórkę z ręki. Rzuciłam ją na łóżko. Spojrzała na mnie ze zdziwieniem- Chris się przez ciebie wycofał!- krzyknęłam. Mam nadzieje że Leti się uda go namówić.
- I co powinno mnie to interesować?- miałam ochotę walnąć ją w twarz. Zacisnęłam zęby i wyszłam. Mam dość tego że uważa że wszystko jej wolno. Jakim prawem.
- Wróciliśmy!- spojrzałam na mamę, która stała w drzwiach. - Coś się stało?- spytała widząc moją minę, Wzruszyłam ramionami i wróciłam do pokoju. Wyciągnęłam telefon ze spodni dresowych i wybrałam numer Leti
- Hej!- przywitała się
- I co udało się?- zaśmiała się
- Poszło jak po maśle, twoja siostrzyczka znienawidzi nas bardziej- uśmiechnęłam się- I mam jeszcze bonusika
- Co zrobiłaś?- spytałam zadowolona
- Jakby to powiedzieć rozdziewiczyłam Chrisa- zaśmiałam się nie mogąc w to uwierzyć. Wow nie tego się spodziewałam po niej, ale...Wow
***
W czułam się w rytm muzyki lecącej z głośnika. Moje ciało znajdowało się w swoim żywiole. Razem z Leti tańczyłyśmy na środku parkietu gdzie było niecodziennie dużo ludzi. Po kilku drinkach czułam jak uwalniam się. Poczułam czyjeś ręce na biodrach tak bardzo znany mi dotyk. Uśmiechnęłam się. Noach tańczył ocierając się o moje ciało. Po kilku chwilach odwróciłam się do niego. Widziałam jego uśmiech na twarzy, tak bardzo zanim tęskniłam. Złapałam go za rękę i wyprowadziłam na zewnątrz. Oparłam się o mur na tyłach klubu i przyciągnęłam go do siebie.- Witaj nieznajomy- szepnęłam i złożyłam pocałunek na jego ciepłych wargach, odwzajemnił go, Przyciągnęłam go bliżej aż wpijał mi się w wargi. Zaczęłam rozpinać jego rozporek. Odsunął się ode mnie jak oparzony.Złapał się za głowę.
- Nie mogę- i odszedł zostawiając mnie samą. Gdy wróciłam do domu zastałam Maricę siedzącą na schodach, nie wyglądała na zadowoloną
- Uwiera księżniczkę ziarenko?- spytałam z kpiną ,spojrzała na mnie, ale nic nie powiedziała. Oparłam się o drzwi i patrzyłam na nią - Rozumiem że ktoś umarł?
- Nie mówię ze nie mógł by- szepnęła. Powinno zaboleć?
- Zniszczyłaś swoje życie i teraz rozpaczasz?- spytałam z uśmiechem. Podniosła głowę i podrapała się po policzku - Żałosne- mruknęłam i skierowałam się na górę, zostawiając ją samą. Wzięłam szybki prysznic. Prbowalam nie myśleć o tym że Noach mnie odrzucił