środa, 25 grudnia 2013

LIBSTER AWARD


Dostałyśmy nominacje do LIBSTER AWARD od Neexeme. Baardzo dziękujemy ;*


Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę” Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.

To odpowiedzi na pytania Charlie BliLove: :)

1. Jaka jest Twoja ulubiona potrawa Wigilijna?
 pierogi :)

2.Dostałaś swój wymarzony prezent pod choinkę?
Tak. :)

3.Masz jakieś zainteresowania poza blogowaniem? Jeżeli tak to wymień...
Oczywiście czytanie.

4. Jeżeli chodzi o styl pisania to wzorujesz się na kimś?
Nie. Staram się być indywidualistką jeżeli chodzi o pisanie :)

5.Co sprawia ci większą radość: dawanie czy dostawanie?
Myślę, że dawanie. :)

6.W jakim stylu pisania czujesz się najpewniej: fantastyka, romans czy może jeszcze coś innego?
Fantastyka, opowiadania obyczajowe i może jeszcze trochę kryminału.

7.Prowadzisz jeszcze jakieś inne blogi?
Tak.

8. Co skłoniło Cie do założenia bloga?
Chęć poznania opinii innych na temat moich opowiadań.

9.Kto wie o twoim blogu jeżeli chodzi o rodzinę/znajomych?
Siostra i przyjaciółka.

10.Zamierzasz prowadzić jeszcze inne blogi? jeżeli tak to na jakie temat?
Jak najbardziej. Zapewne z opowiadaniami fantasy :)

11. Książki vs filmy? Uzasadnij dlaczego...

Książki. Są treściwe, bardziej szczegółowe i każdy na swój sposób może wyobrazić sobie scenę z książki, na tym polega ich magia.

Nominuję:

http://dotyk-zycia.blogspot.com/

http://gal-anonim-komentuje.blogspot.com/

http://onegirl-oneman.blogspot.com/

http://lonelinesswithfrends.blogspot.com/

http://love-of-accident.blogspot.com/

Wprawdzie nie jest to 11 blogów, ale musi wystarczyć. :)

Pytania:

1. Twój wymarzony prezent?
2.Z kim spędzałeś/aś święta?
3. Twoja ulubiona potrawa świąteczna?
4. Twoja ulubiona kolęda?
5 Twoja ulubiona piosenka?
6.Co cie skłoniło do założenia bloga?
7.Ile masz lat?
8. Jak poważanie traktujesz prowadzenie bloga?
9.Herbata z cukrem czy bez?
10. Jaki film bądź książka spowodował refleksje na temat twojego życia?
11.Twoja ulubiona zabawa z dzieciństwa?





piątek, 8 listopada 2013

Informacja

Uwaga! Tym czasowo nie będą dodawane rozdziały, ale postaramy się to jak najszybciej zmienić. Pozdrawiam :)

wtorek, 29 października 2013

Rozdział 10: Marica

Mogłam się spodziewać że chłopaki się ode mnie odwrócą po tej akcji z gwałtem, ale że Zoe i Adrian? Przyjaciółki od serca, ruszyłam w stronę parku. Chodziłam w kółko po murku, czując jak wiatr owiewa moje nagie nogi i ramiona, moja spódnica, powiewała na boki. Botki zakrywały kostki, przez co nie było widać siniaków po ciężkim treningu, właściwie dziś był moim jedynym dniem wolnym od dłuższego czasu. Mogłam odetchnąć z ulgą, choć i tak denerwowałam się jutrzejszym pokazem, on miał zapewnić mi dalszą karierę, albo porażkę. Myśli błąkały się po mojej głowie nie dając mi spokoju, Noach i to że wszystko się wyjaśniło, dostałam grzywnę za składanie fałszywych zeznać, bo moi rodzice bez mojej zgody poszli na policje. Może dlatego nikt się do mnie nie odzywał, bo wszystko wyszło na jaw, już nie jestem tą ''fajną''? Nie ma to jak wspierający przyjaciele. Zeskoczyłam i ruszyłam w stronę plaży, o tej porze nikt tam nie przesiadywał, przez co zdawała się bardziej wyjątkowa. Biegłam po brzegu, buty trzymałam w ręku, a zimna woda dotykała moich nagich stóp. Weszłam na molo zostawiając ślady mokrymi stopami, spoglądałam na piękne słońce, które już tak nie ogrzewało.
- Przychodziliśmy tu razem kiedy byliśmy mali- znałam dobrze ten głos i nie musiałam się odwracać by wiedzieć że to Timi
- W czasie przeszłym- powiedziałam oschłym głosem
- Dlaczego taka jesteś, jasne Molly wyraża tak siebie, ty zawsze byłaś inna...
- Tak ta idealne, nie zastąpiona, wyjątkowa !- krzyknęłam odwracając się w jego stronę- I co z tego?- założyłam buty i miałam już odejść kiedy złapał mnie za rękę
- Taką kochałem, takiej nienawidzę- powiedział i od szedł, stałam jak zaczarowana, za bolało to bardziej niż cokolwiek
- Dlaczego!- krzyknęłam za nim, stanął i odwrócił się w moją stronę. Podeszłam do niego, zatrzymałam się kilka kroków dalej- Dlaczego mnie wtedy zostawiłeś?- patrzyłam w jego oczach i szukałam odpowiedzi
- Bo wiedziałem że nigdy mnie nie zechcesz, kochałem cię, ale ty tego nie zauważałaś. Dla ciebie zawsze byłem przyjacielem- wzruszył ramionami- Wydawało mi się że Molly jestem bardziej potrzebny niż tobie. Ty poszłaś inną drogą.
- Przepraszam, przepraszam że jestem taką idiotką, że moja własna siostra mnie nienawidzi. Boże...-przyłożyłam rękę do czoła, podtrzymując łzy-...ja nawet nie mam prawdziwych przyjaciół...oni przychodzą ze swoimi problemami, ale nie słuchają moich.- zaczęłam się cofać co raz dalej i dalej. Nie ruszył się nawet na milimetr, z tchórzyłam, ale nowość. Wróciłam na molo i usiadłam po turecku, nie dusiłam uczuć w sobie, po prostu wypłynęły, poczułam jego dłoń na ramieniu, po raz pierwszy od wielu miesięcy dotknął mnie. Nie ruszyłam się nie wypowiedziałam słowa, usiadł obok mnie, minął długi czas zanim powiedział cokolwiek
- Boże ja cię kocham, zawsze tak było i nie mogę już tego ukrywać...Marica zakochałem się w tobie kiedy po raz pierwszy odezwałaś się do mnie.- zaśmiał się- Przez całe życie wmawiałem sobie że to złudzenie.- położyłam głowę na jego ramieniu, nie mogłam nic powiedzieć, słuchałam jak opowiada wszystko co się między nami zdarzyło, wszystkie chwilę spędzone razem. Uśmiechnęłam się na wspomnienie o nich, byłam po prostu...szczęśliwa. Wreszcie zapadł zmrok, siedzieliśmy na przeciw siebie, oparci o barierkę, zerknął na zegarek i wstał leniwie. Podał mi rękę
- Powinniśmy iść, jutro twój wielki dzień- kiwnęłam głową, spojrzałam w jego wielkie oczy i zrobiłam coś czego za pewne nie powinnam, pocałowałam go. Bardziej mnie zdziwiło że odsunął mnie od siebie, nie odwzajemniając pocałunku- Nie rób czegoś z przymusu jasne?- spojrzałam na niego dziwnie
- Tak jest Timi-gladiatorze- zaśmiałam się, wywrócił oczami- Pamiętam jakby było to wczoraj, jak wpadłeś pól nagi do klasy w podstawówce i udawałeś gladiatora
- To było upokarzające. Zapomnijmy o tym.
- Nigdy!- zaśmiał się- Ja ciebie też- powiedziałam szeptem- kocham.- po raz pierwszy użyłam tego słowa i było to prawdą, przytuliłam się do niego, czułam jak oddycha równomiernie. Byłam szczęśliwa, i wiedziałam że Molly to wykorzysta.

Rozdział 9: Molly

- Przepraszam - Noah uniósł gwałtownie głowę i wbił we mnie spokojne spojrzenie zielonych oczu.
-Moll przestań - Powiedział cicho. Siedział w bezpiecznej o

dległości na schodach prowadzących do wejścia do szkoły.
-Mogłam cie wysłuchać, a tak wyszłam na idiotkę. I jeszcze to co zrobiła Marica. Jeżeli nie wyjaśni tego nie daruję jej - Słowa wypłynęły z moich ust na jednym wdechu.
-Wiesz co mnie najbardziej dręczy w tym wszystkim? - Zerknęłam na niego pytająco - To, jak mogłem cie z nią pomylić - Odwrócił wzrok w stronę grupki dziewczyn stojących nieopodal. Wszystkie trzy obserwowały nas z zainteresowaniem. Szkolne plotkary.
-Wrobiła cie. Nie miałeś żadnych szans - Pokręcił głową.
-Jesteście inne, rozumiesz? Wiek, która to ty, a która to Marica- Jej imię wymówił, jakby przez jego usta przechodził jad.
-Noah proszę... - Wstał gwałtownie.
-Jestem kretynem. Przecież to jasne, że to co między nami było jest skończone - Zacisnął szczękę i spojrzał mi w oczy - Prawda - Również wstałam.
-A co jeśli nie? Co jeśli Marica nie przespałaby się z tobą ja bym to zrobiła? - Nie potrafił zamaskować zdziwienia, malującego się na twarzy.
-Ale jesteśmy przyjaciółmi. Ustaliliśmy, że nic z tego nie będzie...
-To się zmieniło... Chyba w końcu zaczęłam rozumieć, że czuje coś więcej - Nic nie odpowiedział Wpatrywał się we mnie z niedowierzaniem, aż w końcu mnie pocałował.

Gdy tylko przekroczyłam próg drzwi, moich uszu dotarła kłótnia. W tej chwili miałam ochotę pójść i udusić Marice za jej kłamstwa. Jeżeli uważała, że może mi grozić to gorzko się pomyliła. Weszłam do salonu i zmierzyłam wszystkich wzrokiem. Blada matka siedziała na kanapie, wachlując się gazetą. Ojciec w swoim ukochanym fotelu, cały czerwony wpatrywał się z gniewem w Maricę, która skulona stała naprzeciw rodziców.
-Co mnie ominęło? - Spytałam oschle.
-To ty ujawniłaś stronę z pamiętnika siostry? - Spytała się łagodnie mama.
-Tak, ale to co powiedziała na temat Noaha jest kłamstwem.
-Wiemy - Dodał ostrzej tata.
-Jak to?
-Dyrektor nie mógł tego tak zostawić, wezwał policje, a policja zawiozła Marice do szpitala na badania - Uśmiechnęłam się złowrogo pod nosem.
-Poniesie za to jakieś konsekwencje?
-Nie wiadomo czy wystąpi w końcoworocznym przedstawieniu w swojej szkole baletowej - Spojrzałam na siostrę, która cała się gotowała.
-A policja nie zamierza jej jakoś ukarać?
-Musieliśmy zapłacić grzywnę.
-A widzisz - Zwróciłam się do Marici. - W końcu zapłacisz surową cenę za to co nawyrabiałaś - Spojrzała na mnie z zimnym uśmiechem.
-Jest jeszcze coś o czym powinniśmy wiedzieć? - Zapytała mama, słabym głosem. Obie pokręciłyśmy przecząco głową. Westchnęła z ulgą i odłożyła gazetę na bok. Marica podeszła do mnie i szepnęła mi do ucha.
-Pamiętaj to jeszcze nie koniec.
-Nie to nie koniec. To ty przegrasz tą wojnę. Jesteś za bardzo pewna siebie siostrzyczko. To cie zgubi - Powiedziałam i ruszyłam w stronę swojego pokoju. Żałowałam tego, że nie możemy być, jak zwykłe siostry. Brakowało mi tego co było w dzieciństwie, ale wiedziałam, że to nigdy nie wróci. Nie pozwolę jej, by mnie zniszczyła.

sobota, 12 października 2013

Rozdział 8 : Marica

Idą po szkolnym korytarz czułam wzrok każdego kogo mijała, albo jestem coraz ładniejsza i lecą na mnie kobiety i faceci, albo...Tak myślałam, na mojej szafce wisiała kartka, poprawka nie tylko na mojej szafce. Wszędzie było wypisane moje zdjęcie i...Aktualnie mogę iść się zabić, wycinka z mojego pamiętnika. Zerwałam kartkę i walnęłam głową w szafkę. Zabije siebie, albo moją pieprzoną siostrzyczkę. W tej chwili miałam ochotę rozwalić jej tą okropną mordę. Odwróciłam się a za mną stała grupka chłopaków, uśmiechniętych od ucha do ucha
- Nie ładnie, nie ładnie- znałam ich chodzili ze mną na fizykę, jeden z nich trzymał kartkę- Chcesz abym ci poczytał ?
- Chcesz w mordę ?
- U młoda pokazała pazurki- tak wiedziałam że Will jest głupi, ale nie wiedziałam że aż do tego stopnia.
- Jeżeli chcesz aby ktoś obciągnął ci twojego małego kutasa, to poszukaj mojego cienia- powiedziałam odchodząc- A - zatrzymałam się w pół kroku- Przecież nie ma co obciągać- odeszłam z uśmiechem na twarzy. Po drodze spotkałam Adrian, wyglądała na wkurzoną- Coś się stało?
- Tak twoja siostrzyczka...
- Wyluzuj, skoro chce zniszczyć moje życie ja zniszczę jej...- Złapałam ją za rękę i pociągnęłam w stronę gabinetu dyrektora, zapukałam trzy razy i weszłam- Przepraszam. mogę zająć chwilkę?- powiedziałam płaczliwym głosikiem, powinnam zostać aktorką.
- Proszę. Bardzo dobrze że jesteś, chciałem zadzwonić do twoich rodziców.- spojrzałam na niego pytająco- W sprawie tego- wskazał na kartkę leżącą na biurku
- Ja przyszłam to wyjaśnić
- Słucham
- Bo...bo... to nie jest prawda co tam jest napisane, ja nawet nie prowadzę pamiętnika, ja...jaa zostałam zgwałcona, przez niego! - powiedziałam zmuszając się do płaczu. Jak zniszczę jego życie to i jej, 1;0 Marica. Dyrektor zawiadomił moich rodziców. Błagałam aby nie policję, jeszcze za szybko. 
- Plotki szybko się rozchodzą kochanie- powiedziała Zoe kiedy wyszłam po godzinnej negocjacji. Brali w niej udział rodzice chłopaka.- Biedactwo jak twoja siostra się z tym pogodzi że chodziła z gwałcicielem? - udała wzruszenie. O wilku mowa pomyślałam kiedy Noach szedł w naszą stronę. No niestety miał towarzystwo, Chace tak łatwo nie odpuszcza, na szczęście wiedział że to plotka, ale przecież trzeba po udawać, Chris przyglądał mi się z obrzydzeniem, trudno skoro wybrał Molly to ma pecha, jest w drużynie przegranych. Rudowłosa księżniczka wpadał jak opętana
- Ty...
- Dokończ a skończysz jak on- przerwałam jej z grobową miną- Chyba nie chcesz aby twój ex dowiedział się paru nowych rzeczy o tobie- Przybiłam piątkę z Z
- Po co to robisz?- powiedział Noach 
- Po co mnie zgwałciłeś- udałam że płaczę i przytuliłam się do Zoe- Zemsta to suka, a tak się składało, że ja również.- Odeszłam z uśmiechem na twarzy, ruszyłam do domu. Niestety Molly był już w nim
-  Ty suko!- chciała zadać mi coś, ale złapałam jej rękę i ściskałam coraz mocniej, aż zaczęła się wiercić
- Mówię to po raz pierwszy i ostatni. Nie właź do mojego pokoju, nigdy wiecej, bo nie ty będziesz cierpieć a twoi przyjaciele. Obiecuje ci że z tym chłopczykiem nie skończyłam to dopiero początek- powiedziałam i pchnęłam ją na sofę- Powodzenia siostrzyczko- powiedziałam i wbiegłam na górę, zamknęłam drzwi na klucz i usiadłam na biurku biorąc pudełeczko z szafki zamykane na klucz. Zdjęłam naszyjnik w kształcie serca i otworzyłam go, stawiając na pudełeczku, rozsypał się biały proszek, wzięłam trochę na palec i wciągnęłam. Resztę wsypałam z powrotem i założyłam na szyje. Otworzyłam pozytywkę, na pozór nie wyglądała, no cóż przecież pozory mylą. W środku stała baletnica, obok moje zdjęcie i Molly, sięgnęłam po nie id oderwałam siebie, ją przykleiłam z powrotem, na głowę baletnicy. Zemsta będzie słodka, powiedziałam. Wstałam z łóżka i sięgnęłam po nieszczęsny pamiętnik. Wzięłam zapalniczkę i stanęłam przy otwartym oknie, zaczęłam wyrywać kartki z przed dwóch lat i je paliłam. W sumie powinnam wyrzuć cały, ale za dużo wspomnień.

Rozdział 7 : Molly

Wiedziałam dwie rzeczy. Moja siostra bliźniaczka to mój najgorszy wróg, a mój były to złamany chuj. Od Noaha nie dobierałam telefonów, nie odpowiadałam na SMS-y, unikałam go w szkole. Leti i Timiego nawet nie dopuszczałam do głosu, gdy tyko słyszałam jego imię. Chcieli mnie przekonać, że czegoś nie wiem, ale czy to coś zmieni? Przespał się z moją siostrą! To mi wystarczyło by g
o nienawidzić. Co wieczór układałam plan zemsty. Musiała być doskonała. Oboje mieli cierpieć.
-Molly co robimy dalej? - Spojrzałam na Leti karcąco.
-Chwila myślę - Nasze stosunki trochę się ochłodziły. Oczywiście to była moja wina. Odkąd przyjaciółka ugania się za Chrisem, ledwo znoszę jej widok.
-Molly za parę miesięcy mamy występ, a nie mamy nawet układu. Same próby, by sprawdzić umiejętności Chrisa. Chyba wiemy na co go stać - Wtrącił się Timi. Oczywiście mieli racje, ale nie chciałam dzielić się z tą cipą, jakimikolwiek moimi pomysłami.
-Dobra. Pomyśle w domu nad układem i przedstawię wam na najbliższej próbie przynajmniej początek. Zgoda?  -Wszyscy przytaknęli. - No to na dziś koniec - Z ciężkim westchnieniem opadałam na tą pieprzoną zieloną kanapę i wlepiłam wzrok w biały sufit.
-Hej wszystko okey? - Usłyszałam nad głową głos rudowłosej.
-Jak zawsze - Powiedziałam bez wyrazu. Leti opadła obok mnie i pogłaskała mnie po nodze.
-Jesteś pewna, że nie chcesz wiedzieć, jak to było dokładnie? - Przymknęłam oczy.
-Ile razy mam to powtarzać? Nie interesuje mnie to.
-Mol, ale ty chyba nie rozumiesz, że to może wszystko zmienić? - Poderwałam się do góry i zacisnęłam zęby.
-Nie Let to nic nie zmieni - Odwróciłam się na pięcie i zaczęłam iść.
-On myślał, że to ty! - Krzyknęła za mną, a ja przystanęłam w pół kroku.
-Co?
-Marica udawała ciebie, żeby się z nią przespał - Powiedziała cicho - Sprowokowała go. Gdyby wiedział nigdy by się z nią nie przespał. Molly on cie kocha. Proszę porozmawiaj z nim - Nic nie mówiąc, chwyciłam w biegu swoje rzeczy i jak najszybciej stamtąd wyszłam. Miałam ochotę zabić tą podstępną dziwkę.

W domu było cicho. Rodzice, jak zwykle o tej porze w pracy, a parszywa baletnica pewnie szwendała się gdzieś ze swoją świętą gromadą przygłupów. Rzuciłam torbę w kąt i ruszyłam schodami na górę, upewniając się, że na pewno jestem sama. Drzwi jej pokoju były lekko uchylone, pchnęłam je mocniej i z obrzydzeniem weszłam do środka. Było tu czyściej niż w izolatce. Książki idealnie ustawione na półce, ciuchy schowane do szafy ani grama kurzu. Och, jak ja miałam ochotę to wszystko rozpierdolić w drobny mak. Podeszłam do biurka i zaczęłam przeszukiwać szuflady. Dobrze wiedziałam czego szukam. Niewielkiego pamiętnika, czarno-białego z czerwoną różyczką. Obie taki dostałyśmy na siódme urodziny, a ja dobrze wiedziałam, że moja wspaniała siostra nadal go pisze. Ostatnia była zamknięta na klucz.
-Niech to szlag - Zalękłam pod nosem, a mój wzrok powędrował do niewielkiego białego pudełeczka. Uśmiechnęłam się szeroko i chwyciłam je w ręce.  Wieczko nie było zamknięte, a w środku leżał mały srebrny kluczyk. Pasował do zamka szuflady, w której znalazłam to czego szukałam. Tak jak myślałam strony pamiętnika były zapisane, a ostatnia notka pochodziła z przed trzech dni.

Należało jej się. Może to moja siostra, ale jej nienawidzę. Zasłużyła sobie na każde okropieństwo z mojej strony.


- Miło - Mruknęłam do siebie.

 Noah łatwo dałeś się omamić. Szkoda, że ona nie wie, że tak bardzo ci na niej zależy.

Seks... Seks broń kobiety. Było całkiem milutko. Noah nie byłeś taki zły w porównaniu z innymi.
Pierwszy raz skończyłam szybciej niż facet...

Ten się nada pomyślałam z uśmiechem. 

środa, 2 października 2013

Rozdział 6 : Marica

- Mówiłam że się dowie - spojrzałam na Zoe z przymrożonych powiek i zerknęłam w lustro, z mojego nosa
kapała krew. A po okiem robił się nie wielki siniak
- Masz korektor ?- spytałam nadal przyglądając się sobie, pogrzebała w torbie i po chwili podała mi buteleczkę, prze tydzień będę ukrywać przed mamą siniaki.
- Zemści się prawda ?
- Czasem trzeba przegrać bitwę aby wygrać wojnę.- uśmiechnęłam się, skoro ona się zemści ja zrobię to trzy razy lepiej. Niestety nie skończyły się kłopoty ponieważ cała banda oszołomów stała przy drzwiach łazienki
- Co ty sobie uważasz..- zaśmiałam się przerywając żałosną wypowiedź Leti.
- Wiesz co? Mam w dupie twoje zdanie i lepiej się nie wtrącaj w moje sprawy z moją siostrą- powiedziałam to z naciskiem na moją - Bo inaczej ty też pożałujesz - rzuciłam, chciałam już odjeść, ale zaczęła coś mówić o Chris'e
- ...nie dziwne że tańczy z nami nie z tobą- stanęłam jak wryta, odkręciłam się w jej stronę z kpiącym uśmieszkiem. Odeszłam szybkim krokiem, zeszłam na dół i skierowałam się do szatni chłopaków. Wparowałam tam nie zważając na dziwne miny innych. Stał oparty o szafkę rozmawiając z Chace'm
- Może nas oświecisz złotko?- powiedziałam siadając na ławkę, która znajdowała się pomiędzy szafkami. Spojrzał na mnie dziwnym wzrokiem.
- Jestem za tym żeby go zabić!- krzyknęła Adrian kiedy wparowała do środka, wszyscy patrzyli na nią jak na wariatkę - Oj...- wyszła. Ciągle na niego patrzyłam, ale unikał moje wzroku
- Gratuluje, ale niestety wybrałeś nie tę siostrę- powiedziałam i wyszłam. Skoro tak bardzo chce prawdziwej wojny to jej ją dam. Zabrałam swoje rzeczy z szafki i wyszłam ze szkoły. Gdy przechodziłam przez park zobaczyłam Timie'go z młodszym bratem. Przystanęłam kiedy spojrzał na mnie, ale unikał mnie wzrokiem.
- Nie martw się nie gryzę- spojrzał na mnie jakby miał wątpliwości, na szczęście zaczęło się przejaśniać.
- Potrzebujesz czegoś ?- wzruszyłam ramionami i usiadłam na ławce niedaleko placu.
- W sumie jest jedna rzecz, taki drobiazg- uśmiechnęłam się zachęcająco- Mam pytanie...
- Wiem co zrobiłaś Molly i Noach...- zaśmiałam się
- To nie dotyczy ciebie
- Oni są moimi przyjaciółmi
- My kiedyś też byliśmy- powiedziałam to wspominając, chwilę kiedy tu się przeprowadził, kiedy ja i Molly jako tako się dogadywałyśmy się. - Wybrałeś Molly, jasne rozumie, ale chyba możesz odpowiedzieć mi na jedno pytanie, jako dług za przebaczenie- uśmiechnęłam się promiennie.
- Przebaczenie...-mruknął pod nosem- Jakie ?
- Czyj był pomysł aby wziąć Chrisa do grupy ?
- Leti- powiedział bez wahanie, kiwnęłam głową na znak wdzięczności i ruszyłam w stronę domu- Jesteś moją dłużniczką !- krzyknęła, pomachałam mu nieodwracająca się. W domu panowała cisza, co było dziwne, ponieważ myślałam że Molly będzie w domu, a tu takie rozczarowanie. Poszłam do kuchni i wyjęłam owoce z lodówki. Kliknęłam na telefon domowy i odsłuchałam wiadomość która zostawiła dyrektorka i usunęłam ją. Wbiegłam na górę i sięgnęłam po laptopa, po włączeniu wyskoczyło mi zdjęcie moich przyjaciół, tych prawdziwych. Uśmiechnęłam się smutno na te wspomnienia. Wpisałam w Google taniec hip hop 2009 Leti Way. Wyskoczył mi filmik którego potrzebowałam do małej zemsty za Chrisa, nie żebym już się nie zemściła, ale jak to mówią do trzech razy sztuka, ciekawe kiedy na prawdę wymiękną. Nie tańczyła tam sama tylko ze swoim byłym, dobrze że Molly nie rozmawia najciszej przez telefon. Will Drev. Słodko tylko potrzebuje adresu i numeru telefonu. Podobno jest nadal w nim zakochana. Uśmiechnęłam się w duchu. Na szczęście podali studio w którym tańczy. Do wieczora w domu nie było nikogo, na szczęście, zadzwoniłam do Zoe i zaczęłam się szykować. Miała zrobić zdjęcia i wysłać je Leti, ubrałam i wsiadłam do jej samochodu. Studio znajdowało się po drugiej stronie miasta. Po dziesięciu minutach uwiodłam go a Z wysłała jej zdjęcia. Szybki numerek za szybą rozpacz. Przybiłyśmy sobie piątkę i weszłyśmy do mnie. Pobiegłam na górę się szybko przebrać i usłyszałam jak Molly z kimś gada, albo raczej pociesza. Głupia suko. Usiadałam na łóżku obok Zoe
- O co właściwie wy się kłócicie ?- Spojrzałam w jej oczy i wzruszyłam ramionami
- Tak po prostu już jest i tyle.

wtorek, 1 października 2013

Rozdział 5: Molly

-Twoja sukowata siostrzyczka się na nas gapi - Szepnęła mi do ucha Leti. Przeniosłam swój wzrok z grających chłopaków na Maricę, która faktycznie była we mnie wlepiona z krzywym uśmieszkiem na twarzy.
-Ta pizda pożyczyła wczoraj moje cichy i zabrała moją komórkę i jeszcze nie powiedziała po chuj jej była - Powiedziałam cicho wściekłym głosem.
-A to sucz.
-Nie wiem, jak możemy tańczyć z Chrisem w grupie. To kurewski kabel zaraz jej wszystko doniesie.
-Nie przesadzaj - Posłałam jej zirytowane spojrzenie.
-To, że ci się podoba nie musi oznaczać, że jest święty - Przyjaciółka spojrzała na mnie z pretensją.
-A ty nie musisz wszystkich osądzać - Odwróciła się do mnie i zaczęła rozmawiać z Timim. Poczułam na biodrach czyjeś ręce. Spojrzałam za siebie i dostrzegłam Noaha, który uśmiechał się do mnie uroczo. Od wczoraj strasznie się do mnie przymilał, a ja nie widziałam o co chodzi.
-Coś się stało? - Spytałam, marszcząc czoło.
-Nic- Pokręcił głową zaprzeczając i przyciągnął mnie bliżej siebie.
-Noah to, że cie wczoraj pocieszałam, bo pobiłeś się z Chrisem nie znaczy, że musisz mi się teraz odwdzięczać  - Popatrzył na mnie unosząc brwi do góry.
-To było pocieszenie? - Spytał, szepcząc mi do ucha.
-No chyba tak? - Nie byłam pewna, na jaki tor schodzi ta rozmowa.
-Molly...
-Prescot! Gerey! Way! Levis! Ruszcie swoje kościste tyłki i do roboty! - Wrzasnęła wuefistka.
-Pogadamy potem? - Noah niepewnie kiwnął głowę, a ja zaczęłam biec w okół sali gimnastycznej. Byłam wysportowana, bo tego wymagał taniec, ale biegać nienawidziłam. Marica wraz ze swoją paczką biegła kilka metrów przede mną, ale doskonale słyszałam ich rozmowę.
-Co zrobisz, jak się dowie? - Pytanie zadała Zoe, która podtrzymywała się za bok ze zmęczenia i dyszała ciężko. Wywróciłam oczami, śmiejąc się z niej w duchu.
-Mówiłam ci, że się nie dowie - Wyparowała ze złością Marica.
-A Noah? Widziałaś, jak się do niej lepi? Z pewnością skapnie się, że coś jest nie tak - Przyśpieszyłam, by lepiej słyszeć.
-Zoe uspokój się, tylko się z nim przespałam. To żadna zbrodnia - Zatrzymałam się gwałtownie, wlepiając oczy w plecy siostry. Poczułam, jak ktoś na mnie wpada z taką siłą, aż upadłam na kolana.
-Boże przepraszam - Timi ukląkł koło mnie z niepokojem na twarzy. Marica widząc mój upadek zaczęła się śmiać.
-Nic się nie stało Timi - Powiedziałam i szybko wstałam. Szłam w stronę siostry z zaciśniętymi dłoniami w pięści.
-Śmieszy cie to? - Wysyczałam przez zaciśnięte zęby.
-Zawsze byłaś niezdarą - Zarżała.
-Nie gorszą niż ty - Z tymi słowami wymierzyłam jej cios w nos. Zawyła płaczliwie i upadała na chudy tyłek. - A widzisz? Mówiłam.
-Ty dziwko! - Poderwała się do góry i też chciała mnie uderzyć, ale ktoś zwinnie złapał ją za przegub reki.
-Co ty robisz? - Warknął Noah, patrząc na mnie.
-Ty chuju! - Na skraju nerwów rzuciłam się na niego, odpychając Maricę na bok. Bliźniaczka zapiszczała po raz kolejny upadając.
-Molly! - Złapał mnie za nadgarstki i skrzyżował je na moich plecach.
-A ja myślałam, że jesteś inny! - Wykrzyknęłam mu w twarz ze łzami w oczach.
-O co ci chodzi? - Spytał cicho, ale słyszałam w jego głosie nutkę zdenerwowania. Całe trzy klasy znajdujące się na sali gimnastycznej i siłowni, gapiły się na nas z zainteresowaniem.
- Myślałam, że może jeszcze kiedyś coś z tego będzie - Pociągnęłam nosem. - A ty wolałeś wyruchać tą pieprzoną dziwkę!
-Czekaj. Co? - Popatrzył na mnie, jak na wariatkę.
-Nie udawaj kretynie! - Wyrwałam się z jego uścisku i pobiegłam w stronę przebieralni nie zważając na jego prośby i krzyki wuefistki. Zamknęłam za sobą drzwi z trzaskiem i osunęłam się na ziemie, zalana łzami. Jak on mógł?
-Molly? - Leti zapukała do drzwi.
-Zostaw mnie samą - Wymamrotałam.
-Mol, ale ty nie wiesz co się stało - Powiedziała łagodnie.
-Nie potrzebuje więcej wiedzieć, jak to, ze moja siostra bzyknęła mojego byłego.
-To nie tak.
-Spieprzaj Leti! - Umilkła i chyba odeszła. Nie powinna jej tak traktować, ale teraz musiałam wymyślić, jak zemścić się na Noahu i Marice. Muszą zapłacić za to co mi zrobili.

poniedziałek, 30 września 2013

Rozdział 4: Marica

- Że co zrobił ?!- byłam wściekła widzą Chace'a z obitą maska, tym razem przegięli  cała zakichana trojka pożałuje. Wszyscy patrzyli na mnie Adrian miała spuszczoną głowę i wyglądała na przybitą. Nie liczą tego że Chace wyglądała jakby bezdomny. Pokręciłam głową i zabrałam swoje rzeczy z ziemi- Zobaczymy się później.- Próbowałam opanować emocję wchodząc do domu, ale nie mogłam. - Wróci...- chciałam krzyknąć, ale przerwałam widząc trójkę przygłupów siedzących w salonie. Widzą twarz Noah'a zaśmiałam się, myślałam ze Chace wygląda okropnie, ale ten wygrał.
- Co cie tak cieszy ?- wypaliła moja siostrunia. Wzruszyłam ramionami, widząc schodząc mamę ze schodów. Uśmiechnęłam się do niej, poczekałam aż weźmie z salonu teczkę i wejdzie z powrotem.  Wywróciłam oczami i usiadłam na sofie obok Timiego. Jako jedyny nie zachowywał się jak kretyn
- Co masz to mojej przyjaciółki fiucie ?- powiedziałam patrząc na blondyna.]
- Sprzedała mi źle towar...
- Żebyś nie przedawkował chłopczyku- przerwałam mu wychodząc. Wzięłam szybki prysznic i wybrałam numer Chrisa, nie widziałam go cały dzień co było dziwne zawsze był tam gdzie Zoe. Dzwoniłam dwa razy, ale nie odbierał. Przystawiłam ucho do drzwi pokoju, słyszałam jak wychodzą z domu. Molly powiedziała że idzie zobaczyć się z  Leti. Uśmiechnęłam się sama do siebie, zbiegłam na dół, zobaczyłam to co chciała. Telefon mojej siostrzyczki. Sięgnęłam po niego i schowałam do kieszeni spodni. Po godzinie planowania wszystkiego spojrzałam w lustro. Założyłam na siebie dresy i bluzkę z szafy Molly i sięgnęłam po telefon. Znalazłam numer Noah i napisałam SMS
'' Przyjedziesz po mnie na West Berry ?''- po chwili odpisał, że będzie za dziesięć minut. Wybiegłam z domu i skierowałam się na podaną ulicę. Na szczęście zdążyłam przednim. Poczekałam aż dojedzie, chodząc w kółko. Zakryłam oczy przed światłami samochodu, po chwili wysiadł z niego blondyn, podbiegłam do niego i przytuliłam się.
- Molly co się stało ?- uśmiechnęłam się. Mój plan się udał. Spojrzałam w jego oczy, po chwili przybliżył swoje wargi do moich i złożył na nich pocałunek. Odwzajemniłam go. Oparł się  o drzwi auto, przywarłam do niego całym ciałem. Błądził rękoma po moich plecach. Po chwili wepchnęłam go samochodu, siadając mu na kolana....Zrobiliśmy to i w sumie nie było najgorzej, szkoda że taki słodziak musi cierpieć, no ale cóż ze mną się nie zadziera. - Powiesz mi co się stało ?- spuściłam głowę, podniosłam ją z uśmiechem na twarzy.  - Chciałam się z tobą zobaczyć.-Otworzyłam drzwi i wysiadłam zostawiając go w ciemności. Ruszyłam w stronę domu. Szłam pogwizdując pod nosem. Niestety nie wiedziałam że księżniczka będzie już w domu. Wchodząc do salonu, rzuciłam telefon na sofę i weszłam na górę. Zapaliłam światło w łazience i zrzuciłam te okropne ciuchy.
- Masz za swoje suko- powiedziałam do odbicia w lustrze. Ktoś zaczął się dobijać do drzwi łazienki. Wiedziałam że to ona, ale mimo to odkręciłam wodę pod prysznicem i udawałam że nic nie słyszę. Wybrałam numer Adrian i opowiedziałam jej wszystko. Śmiała się jak na jęta. Dzięki niej poprawił mi się humor. Z łazienki wyszła dopiero kiedy się skończyła ciepła woda. Położyłam się i od razu usnęłam, rano spotkałam się z dziewczynami
- Nie wierze że to zrobiłaś !- Zoe wyglądała jakby miała zaraz wyskoczyć w kosmos z radości- Jezu jak ona się dowie ?- spojrzałam na nią z pod łba
- O to chodzi, aby się dowiedzieli- powiedziała Ad zajadając się frytkami. - Nie wiem o co byłą ta cała kłótnia, przecież nie specjalnie pomyliłam torebeczki- pokręciła głową z niedowierzaniem- Myślałam że się na mnie rzuci - zaśmiałam się
- Widziałyście Chrisa ?- pokręciły przecząco głową. Wzruszyłam ramionami, potrzebuje go do próby. Pewnie jest czymś zajęty. Zerknęłam za zegarek znajdujący się na ścianie kawiarni- Idziemy do szkoły ??- skrzywiły się, ale zebrały swoje rzeczy. Dziś jak na złość musiało padać, ale na szczęście do szkoły było blisko. Po męczących kilku lekcjach miałam dość, a czekał mnie jeszcze w-f z kochaną Molly. Wyglądała jakby spadła z konia. A jej okropna grupka, stała przy bramkach i się śmiała. Noah wyglądała na ucieszonego. Hmm ciekawe dlaczego ? Uśmiechnęłam się i ruszyłam do Adrian.

niedziela, 29 września 2013

Rozdział 3: Molly

-Co tu robicie? - Spytałam zaskoczona, gdy Marica wbiegała po schodach.
-Mamy czwartą osobę! - Wykrzyczała radośnie Leti.
-Mieliśmy o tym pogadać na próbie - Marszcząc czoło, przyglądałam się dwójce przyjaciół nie pewnie.
-Nie marudź - Wysyczała rudowłosa, przepychając się obok mnie.
-No właśnie. Nie chcesz wiedzieć kto to? - Zawtórowała jej Timi, także wchodząc do środka. Wywracając oczami, zamknęłam drzwi i rzuciłam się na kanapę w salonie.
-No więc słucham.
-Chris się zgodził - Powiedziała Leti z promiennym uśmiechem. Uniosłam brwi nie będąc pewna czy dobrze usłyszałam.
-Czy masz na myśli tego pedzia w rajtkach?
-Nie jest pedziem - Upomniała mnie przyjaciółka.
-Ale tak właśnie go mamy na myśli - Wtrącił się Timi.
-Zgłupieliście?! - Nie kontrolowanie uniosłam głos. Oboje spiorunowali mnie wzrokiem.
-Nie wiem o co ci chodzi. Musimy kogoś mieć, a on jest chętny - Ton Leti wskazywał na to, że nie jest on potrzebny tylko u nas w grupie.
-Po pierwsze to zadufany przyjaciel Maricii, po drogie nie wierze, że ten laluś zrezygnuje z baletu na rzecz hip-hopu.
-No to cie zaskoczę - Rudowłosa posłała mi wyzywające spojrzenie - Powiedział, że może tańczyć i to i to. - Prychnęłam.
-Z pewnością. Na pewno nie zrobi nawet reeboka.
- Mówił, że zna podstawy - Bronił go Timi.
-Podstawy nie wystarczą - Upierałam się przy swoim.
-Molly błagam cie odpuść. Chris przejdzie dziś na próbę i zobaczymy co umiem - Zrobiłam wielkie oczy.
-Co proszę? Zaprosiliście go na próbę? - Oboje wzruszyli ramionami. Miałam już zacząć na nich wrzeszczeć, ale zauważyłam Maricę zbiegającą chicho po schodach. W duchu śmiałam się z niej. Wyborna córeczka, unikała rozmów o balecie, jakie to przykre.
-Nie złość się, ale trzeba było coś zrobić. Przecież nie musimy od razu go przyjmować - Zmrużyłam oczy, patrząc to raz na Leti, raz na Timiego.
-Okey, ale jeżeli nie będzie się nadawał, wypada na zbity ryj - Leti zaklaskała w dłonie, chwytając mnie w ramiona.
-Wiedziałam, że się zgodzisz.

-Okey! Zaczynamy! - Cała trójka ustawiła się za mną w równych odstępach. Chris patrzył na mnie z niemałym nie pokojem, gdy posyłałam mu wściekłe i srogie spojrzenia. Przybrałam luźną pozę ciała, obserwując swoje odbicie w lustrach. Miałam na sobie nisko opuszczone, czarne dresowe spodnie, za kolana. Opuszczoną na jedno ramie luźną bluzkę i odpowiednie, wygodne turkusowe buty. Długie brązowe włosy, związałam w wysoki kucyk. - I! 1,2,3,4! - Liczyłam głośno, robiąc krok w prawo, a potem shamrock - 5,6,7,8! - lekko ugięłam lewą nogę w kolanie, odpowiednio poruszając ramionami. - Chris to nie balet! Postawa kurwa płasko tą stopę! - Krzyknęłam. Chłopak ze spłoszoną miną od razu wykonał moje polecenie - Powtarzamy jeszcze raz przez tego idiotę! 1,2... - Zatrzymałam się gwałtownie i podeszłam do Chrisa - Czy ty nie rozumiesz kurwa, jak się do ciebie mówi? - Wysyczałam, przybliżając swoją twarz do jego.
-Ogarnij się, staram się, jak mogę - Powiedział, patrząc prosto w moje oczy.
-Nie widać - Mierzyliśmy się wzrokiem, póki Leti nie położyła na moim ramieniu swojej ręki.
-Molly, możemy ćwiczyć dalej? - Oblizałam wargi, kiwając głową. Szybkim ruchem odwróciłam się od lalusia i napotkałam wzrokiem Noaha, który ze zbolałą miną wdrapywał się po schodach. Stanęłam, jak wryta widząc siniaki na jego twarzy. Chłopak oparł się o ramę przy schodach i spojrzał na nas wyszczerzając białe zęby w uśmiechu.
-Mam rozumieć, że patrzysz na mnie tak, bo wyglądam zachwycająco?
-Co się stało? - Nie udzielił mi się jego humor. Podbiegłam do niego, chwytając jego twarz w dłonie.
-Mały konflikt z nieprzyjacielem - Oglądając jego obrażenia, uniosłam brwi do góry.
-Nieprzyjacielem? Czyli z kim takim? - Złapał mnie za nadgarstki i odsunął moje dłonie od siebie.
-Później czy wytłumaczę - Jego wzrok powędrował do Chrisa - A on co tu robi?
-Tańczy z nami - Powieszał radośnie Timi, którego spiorunowałam wzrokiem. Noah spojrzał na mnie ze zdziwieniem, ale ja tylko wzruszyłam ramionami.
-Tak wyszło?
-Ta cipka umie tańczyć hip hop? - Spytał blondyn kpiącym głosem.
-Licz się ze słowami - Warknął Chris.
-Spokój! - Krzyknęła Leti.
-Właśnie, spokój panowie -Zawtórowałam jej. - Jutro dokończymy okey? - Zerknęłam na nich z nadzieją w oczach. Leti, która jako pierwsza to dostrzegła, chwyciła Chrisa i Timiego za ramiona.
-Jasne - Uśmiechnęła się delikatnie i razem z chłopakami zbiegli na dół, między sobą cicho szepcząc.
-No więc powiesz mi co się stało? - Spojrzałam na Noaha, który właśnie siadał pod ścianą. Wzruszył ramionami.
-Pobiłem się z Chesem - Powiedział cicho.
- Z tą laleczką z kutasem? - Chłopak mimo woli uśmiechnął się szeroko.
-Tak z nim.
-Co on ma do ciebie?
-Co raczej ja mam do Adrian.

sobota, 28 września 2013

Rozdział 2 Marica

- Czy uważasz że wyglądam w tym grubo?- powiedziała Z kiedy przymierzała sukienkę na dzisiejszą imprezę. Wywróciłam oczami. Jej pokój wyglądał jakby przeszło przez nie tornado, wszędzie leżały setki ubrań zapewne nie tylko jej. Impreza w clubie to żadna nowość więc nie wiem dlaczego szykowanie się znowu zajmowało jej tyle czasu. Spojrzałam w lustro, miałam na sobie czarną sukienkę ledwo zakrywającą tyłek i czarne szpilki dodające mi kilkanaście centymetrów. Zoe przymierzała z dwadzieścia kreacji i nareszcie wybrała skórzaną spódnicę, bluzkę bez pleców i szpilki. Jakby nie można było tak od razy. Od jej domu do klubu było dwadzieścia minut piechotą, nie mogłyśmy pojechać samochodem, iż ponieważ w zeszłym tygodniu zabrali jej prawo jazdy za prowadzenia po pijanemu, a mi rodzice nigdy nie pozwolą prowadzić. Nie dlatego że nie potrafię tylko, dlatego że powiedziałam ze idę do przyjaciółki. Nie żebym narzekała, może w drodze powrotnej wytrzeźwieje i nie będę musiała wchodzić po schodach na czworaka. Club znajdował się przy Seconds Street, jak zawsze był tłum i musiałyśmy stać w kolejce. No nie do końca bo zauważyłam ze bramkarz to był chłopak Zoe, wejście tam zajęło nam tylko pięć minut, przez skarżących się nastolatków, którzy musieli czekać. W środku leciała muzyka i śmierdziało alkoholem, usiadłyśmy przy barze i zamówiłyśmy drinki
- Siemasz laski!- krzyknęła Adrian, przytulając nas- Dziś ma być niezła biba, przyjechał najlepszy DJ w mieście!
- Gdzie reszta?- spytałam rozglądając się po pomieszczeniu. Wskazała sofę stojącą w rogu, złapała mnie za rękę i pociągnęła. Zatrzymałam się w pół kroku widząc Molly siedzącą z moimi przyjaciółmi, nie liczą jej żenującej paczki, która nie miała za grosz godności. Usiadłam w miękkim czerwonym fotelu i przyglądałam się jak robi z siebie idiotkę. - Słyszałam że szukacie kandydatów do zespołu- wypaliła Ad, ciekawe dlaczego ja o tym nie wiedziałam, zresztą nie mam co się dziwić że ona wiedziała o wszystkim wcześniej. Dziwnym trafem wie zawsze co się dzieje w mieście choć nie musi tam wcale być.
- Kto by chciał wstąpić do grupy gdzie jest taka pusta suka jak ty ?- spojrzałam na Molly, wyglądała jakby miała zaraz puścić pawia, zapewne na swojego byłego, który ją rzucił bo była niedostępna. Trzeba to jakoś wykorzystać. Uśmiechnęłam się sama do siebie.
- A może ty do nas dołączysz?- powiedział Timi, spojrzałam na niego jakbym po raz pierwszy go widziała
- Po pierwsze tańczę balet, po drugie z nią?- wskazałam na moją okropną siostrzyczkę- Zapomnij- powiedziałam i ruszyłam na parkiet z Zoe, po kilku godzinach postanowiłam wrócić do domu. Od razu położyłam się na łóżko i usnęłam
                                                                            ***
- Pobudka kochanie!- zakryłam uszy poduszką, kiedy mama dobijała się do drzwi
- Już wstaj !- nawet wyspać się nie dadzą. Zwlekłam się z łóżka, ubrałam się szybko i zbiegłam na dól wiążąc włosy w koński ogon, na stole stała sałatka ze szpinaku i sok z grejpfruta. Nie ma to jak smaczne śniadanie. Do kuchni wparowała Molly, wyjęła z lodówki mleko i zaczęła pić z kartonu. Nie dość że jest obrzydliwa to marnuje jedzenie. Usiadła na przeciwko mnie, stawiając na stole kawę. Na szczęście mama wyszła i mogłam wyrzuć do śmietnika okropną sałatkę.
- Nie smakuje ci?-zapytała z uśmieszkiem na twarzy.
- Nie zazdrość - rzuciłam popiją sok, ktoś zadzwonił do drzwi, zamiast słuchać jej poszłam otworzyć. Oczywiście kto się mógł tylko tu zjawić, banda oszołomów.- Czego?
- Jest Molly
- Może jest może nie...- przepchnęła się i stanęła przed nimi karcąc mnie wzrokiem- O Molly nie wiedziałam że jesteś- wywróciłam oczami i ruszyłam na górę, za godzinę zaczynał się mój trening, lubiłam tańczyć, ale słuchanie non stop o tym stawało się nudne. Nie żebym narzekała na balet, bardziej na zatroskaną mamę. Zabrałam torbę z podłogi. Zbiegłam na dół najciszej jak się da aby mama nie usłyszała. Sala baletowa znajdowała się po drugiej stronie miasta, oczywiście ta najdroższa i najlepsza. Bynajmniej tak mówią. Moja mama wybrała tą szkole. Ja jako dobra córeczka nic nie powiedziała, a teraz muszę jeździć dwie godziny, aby się tam dostać na czas. Na szczęście dotarłam przed nauczycielką
- Wita !- klasnęła w dłonie i przyglądała nam się bacznie- Za dwa miesiące wystawimy sztukę pod tytułem ''Jezioro Łabędzie'' przesłuchania na główna rolę odbędą się w piątek, a na mniejsze w poniedziałek. Proszę się ustawić i zaczynamy 1,2,3 !- świetnie, oby mama się tylko niedowiedziałą, wyśle mnie tak i każe zagrać główną. Nie mam na to zbytnio czasu, ale oczywiście kiedy porposi nie odmówie. Oby Molly nie udało się znaleźć czwartej osoby, nie będę bynajmniej sama w złym humorze, może wtedy być ciekawie.

Rozdział 1: Molly

-Uśmiech! - Wszyscy zamiast uśmiechu zrobili głupie miny - Gotowe - Krzyknął Noah, zerkając w aparat - Teraz wystarczy zrobić obróbkę i możecie wysyłać. - Usiadłam na podłodze, rozciągając nogi.
-Wszystko byłoby fajne, gdyby nie to, że bark nam jednej osoby - Powiedziałam, sięgając do palców u stopy.
-Może Noah z nami zatańczy? - Zaproponował Timi, który rozwalił się na zniszczonej kanapie, stojącej w kącie.
-Chyba śnisz. Ten nieudacznik, nie zrobiłby nawet jednego prostego obrotu - Zaśmiała się Leti, której obrażonych chłopak posłał ostrzegawcze spojrzenie.
-Nie bądź taka pewna, może ukrywa jakieś swoje taneczne talenty - Na te słowa blondyn uśmiechnął się delikatnie, ale jego wzrok wciąż był utkwiony w rudowłosej Leti.
-Nie patrz tak na mnie, bo zaczynam się ciebie bać - Poskarżyła się dziewczyna, siadając obok mnie.
-Bądźmy szczerzy, ale Leti ma rację. Noah nie jest stworzony do tańca - Oznajmiłam, posyłając chłopakowi przepraszające spojrzenie.
-W takim razie kto? Nie mamy zbyt wiele czasu, a robiąc nabór nie możemy być pewni, że w ogóle ktoś się zgłosi, a tym bardziej przypasuje do naszej grupy - Powiedział brunet, który wstał z kanapy i ruszył w naszą stronę.
-To prawda - Zagryzając wargę, zaczęłam rozmyślać o kandydatach do naszej grupy tanecznej '' Fever''. Tańczymy razem od dwóch lat i świetnie się znamy, ale by wystartować w konkursie na najlepszą grupę tańczącą hip-hop musimy mieć w składzie minimum cztery osoby. Nas jest tylko trójka. Mimo choćbyśmy starali się, jak mogli nic z tym nie zrobimy. Nie będzie czwartej osoby, nie wystartujemy. - Pomyślcie nad tym i na jutrzejszej próbie przedstawimy propozycję - Wszyscy mi przytaknęli i zaczęli się zbierać, ale ja wciąż siedziałam na podłodze patrząc w lustra otaczające naszą sale do ćwiczeń.
-Nie idziesz? - Usłyszałam nad uchem głos Noaha. Podniosłam głowę i spojrzałam w jego uśmiechnięte niebieskie oczy. Prócz moim przyjacielem był także moim byłym. Mimo rozstania nasze stosunki nie popsuły się w żaden sposób. Po prostu stwierdziliśmy, że do siebie nie pasujemy. W prawdzie było mi trochę szkoda tego roku spędzonego ze sobą w taki sposób, ale widocznie nie to było nam pisane.
-Idę, tylko martwię się o to, że na prawdę nikogo nie znajdziemy - Podał mi rękę i pomógł wstać.
-Nie przejmuj się tak tym. Jestem pewien, że Leti kogoś znajdzie - Uśmiechnęłam się szeroko, nie puszczając jego ręki.
-Obyś się nie mylił - Zmarszczył czoło.
-Ja? Nigdy, nie ma takiej możliwości - Zaśmiał się, puszczając do mnie oczko  - Zaczekam na ciebie na zewnątrz - Kiwnęłam głową i patrzyłam, jak zbiega po schodach, aż w końcu znika z mojego pola widzenia. Tęskniłam za chwilami kiedy tak po prostu mnie do siebie przytulał. Z ciężkim westchnieniem zaczęłam się przebierać.

-Już jestem! - Krzyknęłam, wchodząc do domu. Zdjęłam torbę i rzuciłam ją na podłogę, to samo robiąc z ubłoconymi butami.
-Mam nadzieję, że to posprzątasz - Spojrzałam na Marice, która przyglądała mi się spod przymrużonych powiek. Byłyśmy bliźniaczkami, ale na pewno nie byłyśmy ze sobą blisko. Marica była zadufaną w sobie baletnicą, a ja jej zupełnym przeciwieństwem.
-Jak mi się będzie chciało - Ze wzruszeniem ramion, ruszyłam w stronę kuchni.
-Chce ci przypomnieć, że nie jesteś już dzieckiem - Upomniała mnie siostra. Prychnęłam, na chwilę odwracając się do niej twarzą.
-A kto tak powiedział? - Moje lustrzane odbicie uniosło brwi do góry.
-Nigdy się nie zmienisz.
-A ty nigdy nie przestaniesz ględzić - Z krzywym uśmiechem dopadłam lodówki - Gdzie rodzice?
-Mama na korepetycjach, ojciec gdzieś na mieście - Powiedziała siadając przy stole. Przy rodzicach była aniołkiem, ale ja za dobrze wiedziałam, jaka jest na prawdę. Wyjęłam sok i usiadłam na blacie szafki, stojącej obok.
-Wychodzisz gdzieś - Wzrokiem zlustrowałam jej skąpy strój.
-Nie twój interes - Uśmiechnęłam się, upijając łyk z butelki. Skrzywiła się, patrząc na mnie z obrzydzeniem - Mogłabyś korzystać ze szklanki, jak mam się tego potem napić? - Ze śmiechem wzruszyłam ramionami.
-Mama na pewno ucieszy się, gdy powiem jej, że poszłaś zabalować - Z uniesionymi brwiami, oblizała pomalowane usta.
-Nie powiesz jej. Nie jesteś kablem siostrzyczko - Zacisnęłam zęby, przywołując na twarzy grymas niezadowolenia.
-Żebyś kiedyś się nie przeliczyła ze swoją pewnością - Mówiąc to wszyłam z kuchni i po schodach wbiegłam do swojego pokoju, w którym określenie nieporządek było nie dosłowne. Butelkę z sokiem odstawiłam na zawalone bzdetami biurko i rzuciłam się na niepościelone łóżko. Z kieszeni szarych dresów wyciągnęłam komórkę. Wybrałam numer Leti, która odebrała po trzecim sygnale.
-Co tam kocie?
-Co robimy dziś wieczorem?
-Czekałam tylko, aż o to zapytasz - Przed oczami zobaczyłam, jak z podekscytowania podskakuje w swoim zielonym fotelu. - Dziś jest otwarcie nowego klubu na Manhattanie. Miki załatwił nam wejściówki - Miki był o pięć lat starszym chłopakiem Leti, który był świetnym barmanem. Jeżeli ktoś wie co mam na myśli mówiąc świetnym.
-O której? - Spytałam lustrując pokój w poszukiwaniu czegoś do ubrania się.
-Punkt ósma jestem u ciebie - Z uśmiechem zakończyłam połączenie i zerwałam się z łóżka. Ostrożnie uchyliłam szafę, bojąc się by nie zasypała mnie lawina ciuchów i zaczęłam w niej grzebać. Po piętnastu minutowej męczarni z cichym okrzykiem radości, ze zdobyczą w ręku podeszłam do ogromnego lustra, zajmującego połowę mojej czarno-fioletowej ściany.
-Masz zamiar w tej szmacie gdziekolwiek wyjść - W lustrze posłałam Marice wściekłe spojrzenie.
-Naucz się pukać - Warknęłam.
-Drzwi były otwarte.
-Uwierz mi, że nie dla ciebie - Spojrzała na mnie kpiącym wzrokiem.
-Nie masz za grosz wyczucia stylu.
-Wole to niż wyglądać, jak dziwka - Odcięłam się, zdejmując luźną koszulkę - A teraz wybacz, ale to nie jest pokój dla pań o lekkich obyczajach - Syknęła na mnie, jak żmija, która charakterem przypominała i wyszła. Zarzuciłam na siebie koronkową tunikę, czarne obcisłe spodnie i skórzaną kurtkę. Ja w porównaniu do Maricii byłam ubrana z klasą. Tak, jak obiecywała Leti była u mnie punkt ósma.