poniedziałek, 30 września 2013

Rozdział 4: Marica

- Że co zrobił ?!- byłam wściekła widzą Chace'a z obitą maska, tym razem przegięli  cała zakichana trojka pożałuje. Wszyscy patrzyli na mnie Adrian miała spuszczoną głowę i wyglądała na przybitą. Nie liczą tego że Chace wyglądała jakby bezdomny. Pokręciłam głową i zabrałam swoje rzeczy z ziemi- Zobaczymy się później.- Próbowałam opanować emocję wchodząc do domu, ale nie mogłam. - Wróci...- chciałam krzyknąć, ale przerwałam widząc trójkę przygłupów siedzących w salonie. Widzą twarz Noah'a zaśmiałam się, myślałam ze Chace wygląda okropnie, ale ten wygrał.
- Co cie tak cieszy ?- wypaliła moja siostrunia. Wzruszyłam ramionami, widząc schodząc mamę ze schodów. Uśmiechnęłam się do niej, poczekałam aż weźmie z salonu teczkę i wejdzie z powrotem.  Wywróciłam oczami i usiadłam na sofie obok Timiego. Jako jedyny nie zachowywał się jak kretyn
- Co masz to mojej przyjaciółki fiucie ?- powiedziałam patrząc na blondyna.]
- Sprzedała mi źle towar...
- Żebyś nie przedawkował chłopczyku- przerwałam mu wychodząc. Wzięłam szybki prysznic i wybrałam numer Chrisa, nie widziałam go cały dzień co było dziwne zawsze był tam gdzie Zoe. Dzwoniłam dwa razy, ale nie odbierał. Przystawiłam ucho do drzwi pokoju, słyszałam jak wychodzą z domu. Molly powiedziała że idzie zobaczyć się z  Leti. Uśmiechnęłam się sama do siebie, zbiegłam na dół, zobaczyłam to co chciała. Telefon mojej siostrzyczki. Sięgnęłam po niego i schowałam do kieszeni spodni. Po godzinie planowania wszystkiego spojrzałam w lustro. Założyłam na siebie dresy i bluzkę z szafy Molly i sięgnęłam po telefon. Znalazłam numer Noah i napisałam SMS
'' Przyjedziesz po mnie na West Berry ?''- po chwili odpisał, że będzie za dziesięć minut. Wybiegłam z domu i skierowałam się na podaną ulicę. Na szczęście zdążyłam przednim. Poczekałam aż dojedzie, chodząc w kółko. Zakryłam oczy przed światłami samochodu, po chwili wysiadł z niego blondyn, podbiegłam do niego i przytuliłam się.
- Molly co się stało ?- uśmiechnęłam się. Mój plan się udał. Spojrzałam w jego oczy, po chwili przybliżył swoje wargi do moich i złożył na nich pocałunek. Odwzajemniłam go. Oparł się  o drzwi auto, przywarłam do niego całym ciałem. Błądził rękoma po moich plecach. Po chwili wepchnęłam go samochodu, siadając mu na kolana....Zrobiliśmy to i w sumie nie było najgorzej, szkoda że taki słodziak musi cierpieć, no ale cóż ze mną się nie zadziera. - Powiesz mi co się stało ?- spuściłam głowę, podniosłam ją z uśmiechem na twarzy.  - Chciałam się z tobą zobaczyć.-Otworzyłam drzwi i wysiadłam zostawiając go w ciemności. Ruszyłam w stronę domu. Szłam pogwizdując pod nosem. Niestety nie wiedziałam że księżniczka będzie już w domu. Wchodząc do salonu, rzuciłam telefon na sofę i weszłam na górę. Zapaliłam światło w łazience i zrzuciłam te okropne ciuchy.
- Masz za swoje suko- powiedziałam do odbicia w lustrze. Ktoś zaczął się dobijać do drzwi łazienki. Wiedziałam że to ona, ale mimo to odkręciłam wodę pod prysznicem i udawałam że nic nie słyszę. Wybrałam numer Adrian i opowiedziałam jej wszystko. Śmiała się jak na jęta. Dzięki niej poprawił mi się humor. Z łazienki wyszła dopiero kiedy się skończyła ciepła woda. Położyłam się i od razu usnęłam, rano spotkałam się z dziewczynami
- Nie wierze że to zrobiłaś !- Zoe wyglądała jakby miała zaraz wyskoczyć w kosmos z radości- Jezu jak ona się dowie ?- spojrzałam na nią z pod łba
- O to chodzi, aby się dowiedzieli- powiedziała Ad zajadając się frytkami. - Nie wiem o co byłą ta cała kłótnia, przecież nie specjalnie pomyliłam torebeczki- pokręciła głową z niedowierzaniem- Myślałam że się na mnie rzuci - zaśmiałam się
- Widziałyście Chrisa ?- pokręciły przecząco głową. Wzruszyłam ramionami, potrzebuje go do próby. Pewnie jest czymś zajęty. Zerknęłam za zegarek znajdujący się na ścianie kawiarni- Idziemy do szkoły ??- skrzywiły się, ale zebrały swoje rzeczy. Dziś jak na złość musiało padać, ale na szczęście do szkoły było blisko. Po męczących kilku lekcjach miałam dość, a czekał mnie jeszcze w-f z kochaną Molly. Wyglądała jakby spadła z konia. A jej okropna grupka, stała przy bramkach i się śmiała. Noah wyglądała na ucieszonego. Hmm ciekawe dlaczego ? Uśmiechnęłam się i ruszyłam do Adrian.

niedziela, 29 września 2013

Rozdział 3: Molly

-Co tu robicie? - Spytałam zaskoczona, gdy Marica wbiegała po schodach.
-Mamy czwartą osobę! - Wykrzyczała radośnie Leti.
-Mieliśmy o tym pogadać na próbie - Marszcząc czoło, przyglądałam się dwójce przyjaciół nie pewnie.
-Nie marudź - Wysyczała rudowłosa, przepychając się obok mnie.
-No właśnie. Nie chcesz wiedzieć kto to? - Zawtórowała jej Timi, także wchodząc do środka. Wywracając oczami, zamknęłam drzwi i rzuciłam się na kanapę w salonie.
-No więc słucham.
-Chris się zgodził - Powiedziała Leti z promiennym uśmiechem. Uniosłam brwi nie będąc pewna czy dobrze usłyszałam.
-Czy masz na myśli tego pedzia w rajtkach?
-Nie jest pedziem - Upomniała mnie przyjaciółka.
-Ale tak właśnie go mamy na myśli - Wtrącił się Timi.
-Zgłupieliście?! - Nie kontrolowanie uniosłam głos. Oboje spiorunowali mnie wzrokiem.
-Nie wiem o co ci chodzi. Musimy kogoś mieć, a on jest chętny - Ton Leti wskazywał na to, że nie jest on potrzebny tylko u nas w grupie.
-Po pierwsze to zadufany przyjaciel Maricii, po drogie nie wierze, że ten laluś zrezygnuje z baletu na rzecz hip-hopu.
-No to cie zaskoczę - Rudowłosa posłała mi wyzywające spojrzenie - Powiedział, że może tańczyć i to i to. - Prychnęłam.
-Z pewnością. Na pewno nie zrobi nawet reeboka.
- Mówił, że zna podstawy - Bronił go Timi.
-Podstawy nie wystarczą - Upierałam się przy swoim.
-Molly błagam cie odpuść. Chris przejdzie dziś na próbę i zobaczymy co umiem - Zrobiłam wielkie oczy.
-Co proszę? Zaprosiliście go na próbę? - Oboje wzruszyli ramionami. Miałam już zacząć na nich wrzeszczeć, ale zauważyłam Maricę zbiegającą chicho po schodach. W duchu śmiałam się z niej. Wyborna córeczka, unikała rozmów o balecie, jakie to przykre.
-Nie złość się, ale trzeba było coś zrobić. Przecież nie musimy od razu go przyjmować - Zmrużyłam oczy, patrząc to raz na Leti, raz na Timiego.
-Okey, ale jeżeli nie będzie się nadawał, wypada na zbity ryj - Leti zaklaskała w dłonie, chwytając mnie w ramiona.
-Wiedziałam, że się zgodzisz.

-Okey! Zaczynamy! - Cała trójka ustawiła się za mną w równych odstępach. Chris patrzył na mnie z niemałym nie pokojem, gdy posyłałam mu wściekłe i srogie spojrzenia. Przybrałam luźną pozę ciała, obserwując swoje odbicie w lustrach. Miałam na sobie nisko opuszczone, czarne dresowe spodnie, za kolana. Opuszczoną na jedno ramie luźną bluzkę i odpowiednie, wygodne turkusowe buty. Długie brązowe włosy, związałam w wysoki kucyk. - I! 1,2,3,4! - Liczyłam głośno, robiąc krok w prawo, a potem shamrock - 5,6,7,8! - lekko ugięłam lewą nogę w kolanie, odpowiednio poruszając ramionami. - Chris to nie balet! Postawa kurwa płasko tą stopę! - Krzyknęłam. Chłopak ze spłoszoną miną od razu wykonał moje polecenie - Powtarzamy jeszcze raz przez tego idiotę! 1,2... - Zatrzymałam się gwałtownie i podeszłam do Chrisa - Czy ty nie rozumiesz kurwa, jak się do ciebie mówi? - Wysyczałam, przybliżając swoją twarz do jego.
-Ogarnij się, staram się, jak mogę - Powiedział, patrząc prosto w moje oczy.
-Nie widać - Mierzyliśmy się wzrokiem, póki Leti nie położyła na moim ramieniu swojej ręki.
-Molly, możemy ćwiczyć dalej? - Oblizałam wargi, kiwając głową. Szybkim ruchem odwróciłam się od lalusia i napotkałam wzrokiem Noaha, który ze zbolałą miną wdrapywał się po schodach. Stanęłam, jak wryta widząc siniaki na jego twarzy. Chłopak oparł się o ramę przy schodach i spojrzał na nas wyszczerzając białe zęby w uśmiechu.
-Mam rozumieć, że patrzysz na mnie tak, bo wyglądam zachwycająco?
-Co się stało? - Nie udzielił mi się jego humor. Podbiegłam do niego, chwytając jego twarz w dłonie.
-Mały konflikt z nieprzyjacielem - Oglądając jego obrażenia, uniosłam brwi do góry.
-Nieprzyjacielem? Czyli z kim takim? - Złapał mnie za nadgarstki i odsunął moje dłonie od siebie.
-Później czy wytłumaczę - Jego wzrok powędrował do Chrisa - A on co tu robi?
-Tańczy z nami - Powieszał radośnie Timi, którego spiorunowałam wzrokiem. Noah spojrzał na mnie ze zdziwieniem, ale ja tylko wzruszyłam ramionami.
-Tak wyszło?
-Ta cipka umie tańczyć hip hop? - Spytał blondyn kpiącym głosem.
-Licz się ze słowami - Warknął Chris.
-Spokój! - Krzyknęła Leti.
-Właśnie, spokój panowie -Zawtórowałam jej. - Jutro dokończymy okey? - Zerknęłam na nich z nadzieją w oczach. Leti, która jako pierwsza to dostrzegła, chwyciła Chrisa i Timiego za ramiona.
-Jasne - Uśmiechnęła się delikatnie i razem z chłopakami zbiegli na dół, między sobą cicho szepcząc.
-No więc powiesz mi co się stało? - Spojrzałam na Noaha, który właśnie siadał pod ścianą. Wzruszył ramionami.
-Pobiłem się z Chesem - Powiedział cicho.
- Z tą laleczką z kutasem? - Chłopak mimo woli uśmiechnął się szeroko.
-Tak z nim.
-Co on ma do ciebie?
-Co raczej ja mam do Adrian.

sobota, 28 września 2013

Rozdział 2 Marica

- Czy uważasz że wyglądam w tym grubo?- powiedziała Z kiedy przymierzała sukienkę na dzisiejszą imprezę. Wywróciłam oczami. Jej pokój wyglądał jakby przeszło przez nie tornado, wszędzie leżały setki ubrań zapewne nie tylko jej. Impreza w clubie to żadna nowość więc nie wiem dlaczego szykowanie się znowu zajmowało jej tyle czasu. Spojrzałam w lustro, miałam na sobie czarną sukienkę ledwo zakrywającą tyłek i czarne szpilki dodające mi kilkanaście centymetrów. Zoe przymierzała z dwadzieścia kreacji i nareszcie wybrała skórzaną spódnicę, bluzkę bez pleców i szpilki. Jakby nie można było tak od razy. Od jej domu do klubu było dwadzieścia minut piechotą, nie mogłyśmy pojechać samochodem, iż ponieważ w zeszłym tygodniu zabrali jej prawo jazdy za prowadzenia po pijanemu, a mi rodzice nigdy nie pozwolą prowadzić. Nie dlatego że nie potrafię tylko, dlatego że powiedziałam ze idę do przyjaciółki. Nie żebym narzekała, może w drodze powrotnej wytrzeźwieje i nie będę musiała wchodzić po schodach na czworaka. Club znajdował się przy Seconds Street, jak zawsze był tłum i musiałyśmy stać w kolejce. No nie do końca bo zauważyłam ze bramkarz to był chłopak Zoe, wejście tam zajęło nam tylko pięć minut, przez skarżących się nastolatków, którzy musieli czekać. W środku leciała muzyka i śmierdziało alkoholem, usiadłyśmy przy barze i zamówiłyśmy drinki
- Siemasz laski!- krzyknęła Adrian, przytulając nas- Dziś ma być niezła biba, przyjechał najlepszy DJ w mieście!
- Gdzie reszta?- spytałam rozglądając się po pomieszczeniu. Wskazała sofę stojącą w rogu, złapała mnie za rękę i pociągnęła. Zatrzymałam się w pół kroku widząc Molly siedzącą z moimi przyjaciółmi, nie liczą jej żenującej paczki, która nie miała za grosz godności. Usiadłam w miękkim czerwonym fotelu i przyglądałam się jak robi z siebie idiotkę. - Słyszałam że szukacie kandydatów do zespołu- wypaliła Ad, ciekawe dlaczego ja o tym nie wiedziałam, zresztą nie mam co się dziwić że ona wiedziała o wszystkim wcześniej. Dziwnym trafem wie zawsze co się dzieje w mieście choć nie musi tam wcale być.
- Kto by chciał wstąpić do grupy gdzie jest taka pusta suka jak ty ?- spojrzałam na Molly, wyglądała jakby miała zaraz puścić pawia, zapewne na swojego byłego, który ją rzucił bo była niedostępna. Trzeba to jakoś wykorzystać. Uśmiechnęłam się sama do siebie.
- A może ty do nas dołączysz?- powiedział Timi, spojrzałam na niego jakbym po raz pierwszy go widziała
- Po pierwsze tańczę balet, po drugie z nią?- wskazałam na moją okropną siostrzyczkę- Zapomnij- powiedziałam i ruszyłam na parkiet z Zoe, po kilku godzinach postanowiłam wrócić do domu. Od razu położyłam się na łóżko i usnęłam
                                                                            ***
- Pobudka kochanie!- zakryłam uszy poduszką, kiedy mama dobijała się do drzwi
- Już wstaj !- nawet wyspać się nie dadzą. Zwlekłam się z łóżka, ubrałam się szybko i zbiegłam na dól wiążąc włosy w koński ogon, na stole stała sałatka ze szpinaku i sok z grejpfruta. Nie ma to jak smaczne śniadanie. Do kuchni wparowała Molly, wyjęła z lodówki mleko i zaczęła pić z kartonu. Nie dość że jest obrzydliwa to marnuje jedzenie. Usiadła na przeciwko mnie, stawiając na stole kawę. Na szczęście mama wyszła i mogłam wyrzuć do śmietnika okropną sałatkę.
- Nie smakuje ci?-zapytała z uśmieszkiem na twarzy.
- Nie zazdrość - rzuciłam popiją sok, ktoś zadzwonił do drzwi, zamiast słuchać jej poszłam otworzyć. Oczywiście kto się mógł tylko tu zjawić, banda oszołomów.- Czego?
- Jest Molly
- Może jest może nie...- przepchnęła się i stanęła przed nimi karcąc mnie wzrokiem- O Molly nie wiedziałam że jesteś- wywróciłam oczami i ruszyłam na górę, za godzinę zaczynał się mój trening, lubiłam tańczyć, ale słuchanie non stop o tym stawało się nudne. Nie żebym narzekała na balet, bardziej na zatroskaną mamę. Zabrałam torbę z podłogi. Zbiegłam na dół najciszej jak się da aby mama nie usłyszała. Sala baletowa znajdowała się po drugiej stronie miasta, oczywiście ta najdroższa i najlepsza. Bynajmniej tak mówią. Moja mama wybrała tą szkole. Ja jako dobra córeczka nic nie powiedziała, a teraz muszę jeździć dwie godziny, aby się tam dostać na czas. Na szczęście dotarłam przed nauczycielką
- Wita !- klasnęła w dłonie i przyglądała nam się bacznie- Za dwa miesiące wystawimy sztukę pod tytułem ''Jezioro Łabędzie'' przesłuchania na główna rolę odbędą się w piątek, a na mniejsze w poniedziałek. Proszę się ustawić i zaczynamy 1,2,3 !- świetnie, oby mama się tylko niedowiedziałą, wyśle mnie tak i każe zagrać główną. Nie mam na to zbytnio czasu, ale oczywiście kiedy porposi nie odmówie. Oby Molly nie udało się znaleźć czwartej osoby, nie będę bynajmniej sama w złym humorze, może wtedy być ciekawie.

Rozdział 1: Molly

-Uśmiech! - Wszyscy zamiast uśmiechu zrobili głupie miny - Gotowe - Krzyknął Noah, zerkając w aparat - Teraz wystarczy zrobić obróbkę i możecie wysyłać. - Usiadłam na podłodze, rozciągając nogi.
-Wszystko byłoby fajne, gdyby nie to, że bark nam jednej osoby - Powiedziałam, sięgając do palców u stopy.
-Może Noah z nami zatańczy? - Zaproponował Timi, który rozwalił się na zniszczonej kanapie, stojącej w kącie.
-Chyba śnisz. Ten nieudacznik, nie zrobiłby nawet jednego prostego obrotu - Zaśmiała się Leti, której obrażonych chłopak posłał ostrzegawcze spojrzenie.
-Nie bądź taka pewna, może ukrywa jakieś swoje taneczne talenty - Na te słowa blondyn uśmiechnął się delikatnie, ale jego wzrok wciąż był utkwiony w rudowłosej Leti.
-Nie patrz tak na mnie, bo zaczynam się ciebie bać - Poskarżyła się dziewczyna, siadając obok mnie.
-Bądźmy szczerzy, ale Leti ma rację. Noah nie jest stworzony do tańca - Oznajmiłam, posyłając chłopakowi przepraszające spojrzenie.
-W takim razie kto? Nie mamy zbyt wiele czasu, a robiąc nabór nie możemy być pewni, że w ogóle ktoś się zgłosi, a tym bardziej przypasuje do naszej grupy - Powiedział brunet, który wstał z kanapy i ruszył w naszą stronę.
-To prawda - Zagryzając wargę, zaczęłam rozmyślać o kandydatach do naszej grupy tanecznej '' Fever''. Tańczymy razem od dwóch lat i świetnie się znamy, ale by wystartować w konkursie na najlepszą grupę tańczącą hip-hop musimy mieć w składzie minimum cztery osoby. Nas jest tylko trójka. Mimo choćbyśmy starali się, jak mogli nic z tym nie zrobimy. Nie będzie czwartej osoby, nie wystartujemy. - Pomyślcie nad tym i na jutrzejszej próbie przedstawimy propozycję - Wszyscy mi przytaknęli i zaczęli się zbierać, ale ja wciąż siedziałam na podłodze patrząc w lustra otaczające naszą sale do ćwiczeń.
-Nie idziesz? - Usłyszałam nad uchem głos Noaha. Podniosłam głowę i spojrzałam w jego uśmiechnięte niebieskie oczy. Prócz moim przyjacielem był także moim byłym. Mimo rozstania nasze stosunki nie popsuły się w żaden sposób. Po prostu stwierdziliśmy, że do siebie nie pasujemy. W prawdzie było mi trochę szkoda tego roku spędzonego ze sobą w taki sposób, ale widocznie nie to było nam pisane.
-Idę, tylko martwię się o to, że na prawdę nikogo nie znajdziemy - Podał mi rękę i pomógł wstać.
-Nie przejmuj się tak tym. Jestem pewien, że Leti kogoś znajdzie - Uśmiechnęłam się szeroko, nie puszczając jego ręki.
-Obyś się nie mylił - Zmarszczył czoło.
-Ja? Nigdy, nie ma takiej możliwości - Zaśmiał się, puszczając do mnie oczko  - Zaczekam na ciebie na zewnątrz - Kiwnęłam głową i patrzyłam, jak zbiega po schodach, aż w końcu znika z mojego pola widzenia. Tęskniłam za chwilami kiedy tak po prostu mnie do siebie przytulał. Z ciężkim westchnieniem zaczęłam się przebierać.

-Już jestem! - Krzyknęłam, wchodząc do domu. Zdjęłam torbę i rzuciłam ją na podłogę, to samo robiąc z ubłoconymi butami.
-Mam nadzieję, że to posprzątasz - Spojrzałam na Marice, która przyglądała mi się spod przymrużonych powiek. Byłyśmy bliźniaczkami, ale na pewno nie byłyśmy ze sobą blisko. Marica była zadufaną w sobie baletnicą, a ja jej zupełnym przeciwieństwem.
-Jak mi się będzie chciało - Ze wzruszeniem ramion, ruszyłam w stronę kuchni.
-Chce ci przypomnieć, że nie jesteś już dzieckiem - Upomniała mnie siostra. Prychnęłam, na chwilę odwracając się do niej twarzą.
-A kto tak powiedział? - Moje lustrzane odbicie uniosło brwi do góry.
-Nigdy się nie zmienisz.
-A ty nigdy nie przestaniesz ględzić - Z krzywym uśmiechem dopadłam lodówki - Gdzie rodzice?
-Mama na korepetycjach, ojciec gdzieś na mieście - Powiedziała siadając przy stole. Przy rodzicach była aniołkiem, ale ja za dobrze wiedziałam, jaka jest na prawdę. Wyjęłam sok i usiadłam na blacie szafki, stojącej obok.
-Wychodzisz gdzieś - Wzrokiem zlustrowałam jej skąpy strój.
-Nie twój interes - Uśmiechnęłam się, upijając łyk z butelki. Skrzywiła się, patrząc na mnie z obrzydzeniem - Mogłabyś korzystać ze szklanki, jak mam się tego potem napić? - Ze śmiechem wzruszyłam ramionami.
-Mama na pewno ucieszy się, gdy powiem jej, że poszłaś zabalować - Z uniesionymi brwiami, oblizała pomalowane usta.
-Nie powiesz jej. Nie jesteś kablem siostrzyczko - Zacisnęłam zęby, przywołując na twarzy grymas niezadowolenia.
-Żebyś kiedyś się nie przeliczyła ze swoją pewnością - Mówiąc to wszyłam z kuchni i po schodach wbiegłam do swojego pokoju, w którym określenie nieporządek było nie dosłowne. Butelkę z sokiem odstawiłam na zawalone bzdetami biurko i rzuciłam się na niepościelone łóżko. Z kieszeni szarych dresów wyciągnęłam komórkę. Wybrałam numer Leti, która odebrała po trzecim sygnale.
-Co tam kocie?
-Co robimy dziś wieczorem?
-Czekałam tylko, aż o to zapytasz - Przed oczami zobaczyłam, jak z podekscytowania podskakuje w swoim zielonym fotelu. - Dziś jest otwarcie nowego klubu na Manhattanie. Miki załatwił nam wejściówki - Miki był o pięć lat starszym chłopakiem Leti, który był świetnym barmanem. Jeżeli ktoś wie co mam na myśli mówiąc świetnym.
-O której? - Spytałam lustrując pokój w poszukiwaniu czegoś do ubrania się.
-Punkt ósma jestem u ciebie - Z uśmiechem zakończyłam połączenie i zerwałam się z łóżka. Ostrożnie uchyliłam szafę, bojąc się by nie zasypała mnie lawina ciuchów i zaczęłam w niej grzebać. Po piętnastu minutowej męczarni z cichym okrzykiem radości, ze zdobyczą w ręku podeszłam do ogromnego lustra, zajmującego połowę mojej czarno-fioletowej ściany.
-Masz zamiar w tej szmacie gdziekolwiek wyjść - W lustrze posłałam Marice wściekłe spojrzenie.
-Naucz się pukać - Warknęłam.
-Drzwi były otwarte.
-Uwierz mi, że nie dla ciebie - Spojrzała na mnie kpiącym wzrokiem.
-Nie masz za grosz wyczucia stylu.
-Wole to niż wyglądać, jak dziwka - Odcięłam się, zdejmując luźną koszulkę - A teraz wybacz, ale to nie jest pokój dla pań o lekkich obyczajach - Syknęła na mnie, jak żmija, która charakterem przypominała i wyszła. Zarzuciłam na siebie koronkową tunikę, czarne obcisłe spodnie i skórzaną kurtkę. Ja w porównaniu do Maricii byłam ubrana z klasą. Tak, jak obiecywała Leti była u mnie punkt ósma.