wtorek, 29 października 2013

Rozdział 10: Marica

Mogłam się spodziewać że chłopaki się ode mnie odwrócą po tej akcji z gwałtem, ale że Zoe i Adrian? Przyjaciółki od serca, ruszyłam w stronę parku. Chodziłam w kółko po murku, czując jak wiatr owiewa moje nagie nogi i ramiona, moja spódnica, powiewała na boki. Botki zakrywały kostki, przez co nie było widać siniaków po ciężkim treningu, właściwie dziś był moim jedynym dniem wolnym od dłuższego czasu. Mogłam odetchnąć z ulgą, choć i tak denerwowałam się jutrzejszym pokazem, on miał zapewnić mi dalszą karierę, albo porażkę. Myśli błąkały się po mojej głowie nie dając mi spokoju, Noach i to że wszystko się wyjaśniło, dostałam grzywnę za składanie fałszywych zeznać, bo moi rodzice bez mojej zgody poszli na policje. Może dlatego nikt się do mnie nie odzywał, bo wszystko wyszło na jaw, już nie jestem tą ''fajną''? Nie ma to jak wspierający przyjaciele. Zeskoczyłam i ruszyłam w stronę plaży, o tej porze nikt tam nie przesiadywał, przez co zdawała się bardziej wyjątkowa. Biegłam po brzegu, buty trzymałam w ręku, a zimna woda dotykała moich nagich stóp. Weszłam na molo zostawiając ślady mokrymi stopami, spoglądałam na piękne słońce, które już tak nie ogrzewało.
- Przychodziliśmy tu razem kiedy byliśmy mali- znałam dobrze ten głos i nie musiałam się odwracać by wiedzieć że to Timi
- W czasie przeszłym- powiedziałam oschłym głosem
- Dlaczego taka jesteś, jasne Molly wyraża tak siebie, ty zawsze byłaś inna...
- Tak ta idealne, nie zastąpiona, wyjątkowa !- krzyknęłam odwracając się w jego stronę- I co z tego?- założyłam buty i miałam już odejść kiedy złapał mnie za rękę
- Taką kochałem, takiej nienawidzę- powiedział i od szedł, stałam jak zaczarowana, za bolało to bardziej niż cokolwiek
- Dlaczego!- krzyknęłam za nim, stanął i odwrócił się w moją stronę. Podeszłam do niego, zatrzymałam się kilka kroków dalej- Dlaczego mnie wtedy zostawiłeś?- patrzyłam w jego oczach i szukałam odpowiedzi
- Bo wiedziałem że nigdy mnie nie zechcesz, kochałem cię, ale ty tego nie zauważałaś. Dla ciebie zawsze byłem przyjacielem- wzruszył ramionami- Wydawało mi się że Molly jestem bardziej potrzebny niż tobie. Ty poszłaś inną drogą.
- Przepraszam, przepraszam że jestem taką idiotką, że moja własna siostra mnie nienawidzi. Boże...-przyłożyłam rękę do czoła, podtrzymując łzy-...ja nawet nie mam prawdziwych przyjaciół...oni przychodzą ze swoimi problemami, ale nie słuchają moich.- zaczęłam się cofać co raz dalej i dalej. Nie ruszył się nawet na milimetr, z tchórzyłam, ale nowość. Wróciłam na molo i usiadłam po turecku, nie dusiłam uczuć w sobie, po prostu wypłynęły, poczułam jego dłoń na ramieniu, po raz pierwszy od wielu miesięcy dotknął mnie. Nie ruszyłam się nie wypowiedziałam słowa, usiadł obok mnie, minął długi czas zanim powiedział cokolwiek
- Boże ja cię kocham, zawsze tak było i nie mogę już tego ukrywać...Marica zakochałem się w tobie kiedy po raz pierwszy odezwałaś się do mnie.- zaśmiał się- Przez całe życie wmawiałem sobie że to złudzenie.- położyłam głowę na jego ramieniu, nie mogłam nic powiedzieć, słuchałam jak opowiada wszystko co się między nami zdarzyło, wszystkie chwilę spędzone razem. Uśmiechnęłam się na wspomnienie o nich, byłam po prostu...szczęśliwa. Wreszcie zapadł zmrok, siedzieliśmy na przeciw siebie, oparci o barierkę, zerknął na zegarek i wstał leniwie. Podał mi rękę
- Powinniśmy iść, jutro twój wielki dzień- kiwnęłam głową, spojrzałam w jego wielkie oczy i zrobiłam coś czego za pewne nie powinnam, pocałowałam go. Bardziej mnie zdziwiło że odsunął mnie od siebie, nie odwzajemniając pocałunku- Nie rób czegoś z przymusu jasne?- spojrzałam na niego dziwnie
- Tak jest Timi-gladiatorze- zaśmiałam się, wywrócił oczami- Pamiętam jakby było to wczoraj, jak wpadłeś pól nagi do klasy w podstawówce i udawałeś gladiatora
- To było upokarzające. Zapomnijmy o tym.
- Nigdy!- zaśmiał się- Ja ciebie też- powiedziałam szeptem- kocham.- po raz pierwszy użyłam tego słowa i było to prawdą, przytuliłam się do niego, czułam jak oddycha równomiernie. Byłam szczęśliwa, i wiedziałam że Molly to wykorzysta.

Rozdział 9: Molly

- Przepraszam - Noah uniósł gwałtownie głowę i wbił we mnie spokojne spojrzenie zielonych oczu.
-Moll przestań - Powiedział cicho. Siedział w bezpiecznej o

dległości na schodach prowadzących do wejścia do szkoły.
-Mogłam cie wysłuchać, a tak wyszłam na idiotkę. I jeszcze to co zrobiła Marica. Jeżeli nie wyjaśni tego nie daruję jej - Słowa wypłynęły z moich ust na jednym wdechu.
-Wiesz co mnie najbardziej dręczy w tym wszystkim? - Zerknęłam na niego pytająco - To, jak mogłem cie z nią pomylić - Odwrócił wzrok w stronę grupki dziewczyn stojących nieopodal. Wszystkie trzy obserwowały nas z zainteresowaniem. Szkolne plotkary.
-Wrobiła cie. Nie miałeś żadnych szans - Pokręcił głową.
-Jesteście inne, rozumiesz? Wiek, która to ty, a która to Marica- Jej imię wymówił, jakby przez jego usta przechodził jad.
-Noah proszę... - Wstał gwałtownie.
-Jestem kretynem. Przecież to jasne, że to co między nami było jest skończone - Zacisnął szczękę i spojrzał mi w oczy - Prawda - Również wstałam.
-A co jeśli nie? Co jeśli Marica nie przespałaby się z tobą ja bym to zrobiła? - Nie potrafił zamaskować zdziwienia, malującego się na twarzy.
-Ale jesteśmy przyjaciółmi. Ustaliliśmy, że nic z tego nie będzie...
-To się zmieniło... Chyba w końcu zaczęłam rozumieć, że czuje coś więcej - Nic nie odpowiedział Wpatrywał się we mnie z niedowierzaniem, aż w końcu mnie pocałował.

Gdy tylko przekroczyłam próg drzwi, moich uszu dotarła kłótnia. W tej chwili miałam ochotę pójść i udusić Marice za jej kłamstwa. Jeżeli uważała, że może mi grozić to gorzko się pomyliła. Weszłam do salonu i zmierzyłam wszystkich wzrokiem. Blada matka siedziała na kanapie, wachlując się gazetą. Ojciec w swoim ukochanym fotelu, cały czerwony wpatrywał się z gniewem w Maricę, która skulona stała naprzeciw rodziców.
-Co mnie ominęło? - Spytałam oschle.
-To ty ujawniłaś stronę z pamiętnika siostry? - Spytała się łagodnie mama.
-Tak, ale to co powiedziała na temat Noaha jest kłamstwem.
-Wiemy - Dodał ostrzej tata.
-Jak to?
-Dyrektor nie mógł tego tak zostawić, wezwał policje, a policja zawiozła Marice do szpitala na badania - Uśmiechnęłam się złowrogo pod nosem.
-Poniesie za to jakieś konsekwencje?
-Nie wiadomo czy wystąpi w końcoworocznym przedstawieniu w swojej szkole baletowej - Spojrzałam na siostrę, która cała się gotowała.
-A policja nie zamierza jej jakoś ukarać?
-Musieliśmy zapłacić grzywnę.
-A widzisz - Zwróciłam się do Marici. - W końcu zapłacisz surową cenę za to co nawyrabiałaś - Spojrzała na mnie z zimnym uśmiechem.
-Jest jeszcze coś o czym powinniśmy wiedzieć? - Zapytała mama, słabym głosem. Obie pokręciłyśmy przecząco głową. Westchnęła z ulgą i odłożyła gazetę na bok. Marica podeszła do mnie i szepnęła mi do ucha.
-Pamiętaj to jeszcze nie koniec.
-Nie to nie koniec. To ty przegrasz tą wojnę. Jesteś za bardzo pewna siebie siostrzyczko. To cie zgubi - Powiedziałam i ruszyłam w stronę swojego pokoju. Żałowałam tego, że nie możemy być, jak zwykłe siostry. Brakowało mi tego co było w dzieciństwie, ale wiedziałam, że to nigdy nie wróci. Nie pozwolę jej, by mnie zniszczyła.

sobota, 12 października 2013

Rozdział 8 : Marica

Idą po szkolnym korytarz czułam wzrok każdego kogo mijała, albo jestem coraz ładniejsza i lecą na mnie kobiety i faceci, albo...Tak myślałam, na mojej szafce wisiała kartka, poprawka nie tylko na mojej szafce. Wszędzie było wypisane moje zdjęcie i...Aktualnie mogę iść się zabić, wycinka z mojego pamiętnika. Zerwałam kartkę i walnęłam głową w szafkę. Zabije siebie, albo moją pieprzoną siostrzyczkę. W tej chwili miałam ochotę rozwalić jej tą okropną mordę. Odwróciłam się a za mną stała grupka chłopaków, uśmiechniętych od ucha do ucha
- Nie ładnie, nie ładnie- znałam ich chodzili ze mną na fizykę, jeden z nich trzymał kartkę- Chcesz abym ci poczytał ?
- Chcesz w mordę ?
- U młoda pokazała pazurki- tak wiedziałam że Will jest głupi, ale nie wiedziałam że aż do tego stopnia.
- Jeżeli chcesz aby ktoś obciągnął ci twojego małego kutasa, to poszukaj mojego cienia- powiedziałam odchodząc- A - zatrzymałam się w pół kroku- Przecież nie ma co obciągać- odeszłam z uśmiechem na twarzy. Po drodze spotkałam Adrian, wyglądała na wkurzoną- Coś się stało?
- Tak twoja siostrzyczka...
- Wyluzuj, skoro chce zniszczyć moje życie ja zniszczę jej...- Złapałam ją za rękę i pociągnęłam w stronę gabinetu dyrektora, zapukałam trzy razy i weszłam- Przepraszam. mogę zająć chwilkę?- powiedziałam płaczliwym głosikiem, powinnam zostać aktorką.
- Proszę. Bardzo dobrze że jesteś, chciałem zadzwonić do twoich rodziców.- spojrzałam na niego pytająco- W sprawie tego- wskazał na kartkę leżącą na biurku
- Ja przyszłam to wyjaśnić
- Słucham
- Bo...bo... to nie jest prawda co tam jest napisane, ja nawet nie prowadzę pamiętnika, ja...jaa zostałam zgwałcona, przez niego! - powiedziałam zmuszając się do płaczu. Jak zniszczę jego życie to i jej, 1;0 Marica. Dyrektor zawiadomił moich rodziców. Błagałam aby nie policję, jeszcze za szybko. 
- Plotki szybko się rozchodzą kochanie- powiedziała Zoe kiedy wyszłam po godzinnej negocjacji. Brali w niej udział rodzice chłopaka.- Biedactwo jak twoja siostra się z tym pogodzi że chodziła z gwałcicielem? - udała wzruszenie. O wilku mowa pomyślałam kiedy Noach szedł w naszą stronę. No niestety miał towarzystwo, Chace tak łatwo nie odpuszcza, na szczęście wiedział że to plotka, ale przecież trzeba po udawać, Chris przyglądał mi się z obrzydzeniem, trudno skoro wybrał Molly to ma pecha, jest w drużynie przegranych. Rudowłosa księżniczka wpadał jak opętana
- Ty...
- Dokończ a skończysz jak on- przerwałam jej z grobową miną- Chyba nie chcesz aby twój ex dowiedział się paru nowych rzeczy o tobie- Przybiłam piątkę z Z
- Po co to robisz?- powiedział Noach 
- Po co mnie zgwałciłeś- udałam że płaczę i przytuliłam się do Zoe- Zemsta to suka, a tak się składało, że ja również.- Odeszłam z uśmiechem na twarzy, ruszyłam do domu. Niestety Molly był już w nim
-  Ty suko!- chciała zadać mi coś, ale złapałam jej rękę i ściskałam coraz mocniej, aż zaczęła się wiercić
- Mówię to po raz pierwszy i ostatni. Nie właź do mojego pokoju, nigdy wiecej, bo nie ty będziesz cierpieć a twoi przyjaciele. Obiecuje ci że z tym chłopczykiem nie skończyłam to dopiero początek- powiedziałam i pchnęłam ją na sofę- Powodzenia siostrzyczko- powiedziałam i wbiegłam na górę, zamknęłam drzwi na klucz i usiadłam na biurku biorąc pudełeczko z szafki zamykane na klucz. Zdjęłam naszyjnik w kształcie serca i otworzyłam go, stawiając na pudełeczku, rozsypał się biały proszek, wzięłam trochę na palec i wciągnęłam. Resztę wsypałam z powrotem i założyłam na szyje. Otworzyłam pozytywkę, na pozór nie wyglądała, no cóż przecież pozory mylą. W środku stała baletnica, obok moje zdjęcie i Molly, sięgnęłam po nie id oderwałam siebie, ją przykleiłam z powrotem, na głowę baletnicy. Zemsta będzie słodka, powiedziałam. Wstałam z łóżka i sięgnęłam po nieszczęsny pamiętnik. Wzięłam zapalniczkę i stanęłam przy otwartym oknie, zaczęłam wyrywać kartki z przed dwóch lat i je paliłam. W sumie powinnam wyrzuć cały, ale za dużo wspomnień.

Rozdział 7 : Molly

Wiedziałam dwie rzeczy. Moja siostra bliźniaczka to mój najgorszy wróg, a mój były to złamany chuj. Od Noaha nie dobierałam telefonów, nie odpowiadałam na SMS-y, unikałam go w szkole. Leti i Timiego nawet nie dopuszczałam do głosu, gdy tyko słyszałam jego imię. Chcieli mnie przekonać, że czegoś nie wiem, ale czy to coś zmieni? Przespał się z moją siostrą! To mi wystarczyło by g
o nienawidzić. Co wieczór układałam plan zemsty. Musiała być doskonała. Oboje mieli cierpieć.
-Molly co robimy dalej? - Spojrzałam na Leti karcąco.
-Chwila myślę - Nasze stosunki trochę się ochłodziły. Oczywiście to była moja wina. Odkąd przyjaciółka ugania się za Chrisem, ledwo znoszę jej widok.
-Molly za parę miesięcy mamy występ, a nie mamy nawet układu. Same próby, by sprawdzić umiejętności Chrisa. Chyba wiemy na co go stać - Wtrącił się Timi. Oczywiście mieli racje, ale nie chciałam dzielić się z tą cipą, jakimikolwiek moimi pomysłami.
-Dobra. Pomyśle w domu nad układem i przedstawię wam na najbliższej próbie przynajmniej początek. Zgoda?  -Wszyscy przytaknęli. - No to na dziś koniec - Z ciężkim westchnieniem opadałam na tą pieprzoną zieloną kanapę i wlepiłam wzrok w biały sufit.
-Hej wszystko okey? - Usłyszałam nad głową głos rudowłosej.
-Jak zawsze - Powiedziałam bez wyrazu. Leti opadła obok mnie i pogłaskała mnie po nodze.
-Jesteś pewna, że nie chcesz wiedzieć, jak to było dokładnie? - Przymknęłam oczy.
-Ile razy mam to powtarzać? Nie interesuje mnie to.
-Mol, ale ty chyba nie rozumiesz, że to może wszystko zmienić? - Poderwałam się do góry i zacisnęłam zęby.
-Nie Let to nic nie zmieni - Odwróciłam się na pięcie i zaczęłam iść.
-On myślał, że to ty! - Krzyknęła za mną, a ja przystanęłam w pół kroku.
-Co?
-Marica udawała ciebie, żeby się z nią przespał - Powiedziała cicho - Sprowokowała go. Gdyby wiedział nigdy by się z nią nie przespał. Molly on cie kocha. Proszę porozmawiaj z nim - Nic nie mówiąc, chwyciłam w biegu swoje rzeczy i jak najszybciej stamtąd wyszłam. Miałam ochotę zabić tą podstępną dziwkę.

W domu było cicho. Rodzice, jak zwykle o tej porze w pracy, a parszywa baletnica pewnie szwendała się gdzieś ze swoją świętą gromadą przygłupów. Rzuciłam torbę w kąt i ruszyłam schodami na górę, upewniając się, że na pewno jestem sama. Drzwi jej pokoju były lekko uchylone, pchnęłam je mocniej i z obrzydzeniem weszłam do środka. Było tu czyściej niż w izolatce. Książki idealnie ustawione na półce, ciuchy schowane do szafy ani grama kurzu. Och, jak ja miałam ochotę to wszystko rozpierdolić w drobny mak. Podeszłam do biurka i zaczęłam przeszukiwać szuflady. Dobrze wiedziałam czego szukam. Niewielkiego pamiętnika, czarno-białego z czerwoną różyczką. Obie taki dostałyśmy na siódme urodziny, a ja dobrze wiedziałam, że moja wspaniała siostra nadal go pisze. Ostatnia była zamknięta na klucz.
-Niech to szlag - Zalękłam pod nosem, a mój wzrok powędrował do niewielkiego białego pudełeczka. Uśmiechnęłam się szeroko i chwyciłam je w ręce.  Wieczko nie było zamknięte, a w środku leżał mały srebrny kluczyk. Pasował do zamka szuflady, w której znalazłam to czego szukałam. Tak jak myślałam strony pamiętnika były zapisane, a ostatnia notka pochodziła z przed trzech dni.

Należało jej się. Może to moja siostra, ale jej nienawidzę. Zasłużyła sobie na każde okropieństwo z mojej strony.


- Miło - Mruknęłam do siebie.

 Noah łatwo dałeś się omamić. Szkoda, że ona nie wie, że tak bardzo ci na niej zależy.

Seks... Seks broń kobiety. Było całkiem milutko. Noah nie byłeś taki zły w porównaniu z innymi.
Pierwszy raz skończyłam szybciej niż facet...

Ten się nada pomyślałam z uśmiechem. 

środa, 2 października 2013

Rozdział 6 : Marica

- Mówiłam że się dowie - spojrzałam na Zoe z przymrożonych powiek i zerknęłam w lustro, z mojego nosa
kapała krew. A po okiem robił się nie wielki siniak
- Masz korektor ?- spytałam nadal przyglądając się sobie, pogrzebała w torbie i po chwili podała mi buteleczkę, prze tydzień będę ukrywać przed mamą siniaki.
- Zemści się prawda ?
- Czasem trzeba przegrać bitwę aby wygrać wojnę.- uśmiechnęłam się, skoro ona się zemści ja zrobię to trzy razy lepiej. Niestety nie skończyły się kłopoty ponieważ cała banda oszołomów stała przy drzwiach łazienki
- Co ty sobie uważasz..- zaśmiałam się przerywając żałosną wypowiedź Leti.
- Wiesz co? Mam w dupie twoje zdanie i lepiej się nie wtrącaj w moje sprawy z moją siostrą- powiedziałam to z naciskiem na moją - Bo inaczej ty też pożałujesz - rzuciłam, chciałam już odjeść, ale zaczęła coś mówić o Chris'e
- ...nie dziwne że tańczy z nami nie z tobą- stanęłam jak wryta, odkręciłam się w jej stronę z kpiącym uśmieszkiem. Odeszłam szybkim krokiem, zeszłam na dół i skierowałam się do szatni chłopaków. Wparowałam tam nie zważając na dziwne miny innych. Stał oparty o szafkę rozmawiając z Chace'm
- Może nas oświecisz złotko?- powiedziałam siadając na ławkę, która znajdowała się pomiędzy szafkami. Spojrzał na mnie dziwnym wzrokiem.
- Jestem za tym żeby go zabić!- krzyknęła Adrian kiedy wparowała do środka, wszyscy patrzyli na nią jak na wariatkę - Oj...- wyszła. Ciągle na niego patrzyłam, ale unikał moje wzroku
- Gratuluje, ale niestety wybrałeś nie tę siostrę- powiedziałam i wyszłam. Skoro tak bardzo chce prawdziwej wojny to jej ją dam. Zabrałam swoje rzeczy z szafki i wyszłam ze szkoły. Gdy przechodziłam przez park zobaczyłam Timie'go z młodszym bratem. Przystanęłam kiedy spojrzał na mnie, ale unikał mnie wzrokiem.
- Nie martw się nie gryzę- spojrzał na mnie jakby miał wątpliwości, na szczęście zaczęło się przejaśniać.
- Potrzebujesz czegoś ?- wzruszyłam ramionami i usiadłam na ławce niedaleko placu.
- W sumie jest jedna rzecz, taki drobiazg- uśmiechnęłam się zachęcająco- Mam pytanie...
- Wiem co zrobiłaś Molly i Noach...- zaśmiałam się
- To nie dotyczy ciebie
- Oni są moimi przyjaciółmi
- My kiedyś też byliśmy- powiedziałam to wspominając, chwilę kiedy tu się przeprowadził, kiedy ja i Molly jako tako się dogadywałyśmy się. - Wybrałeś Molly, jasne rozumie, ale chyba możesz odpowiedzieć mi na jedno pytanie, jako dług za przebaczenie- uśmiechnęłam się promiennie.
- Przebaczenie...-mruknął pod nosem- Jakie ?
- Czyj był pomysł aby wziąć Chrisa do grupy ?
- Leti- powiedział bez wahanie, kiwnęłam głową na znak wdzięczności i ruszyłam w stronę domu- Jesteś moją dłużniczką !- krzyknęła, pomachałam mu nieodwracająca się. W domu panowała cisza, co było dziwne, ponieważ myślałam że Molly będzie w domu, a tu takie rozczarowanie. Poszłam do kuchni i wyjęłam owoce z lodówki. Kliknęłam na telefon domowy i odsłuchałam wiadomość która zostawiła dyrektorka i usunęłam ją. Wbiegłam na górę i sięgnęłam po laptopa, po włączeniu wyskoczyło mi zdjęcie moich przyjaciół, tych prawdziwych. Uśmiechnęłam się smutno na te wspomnienia. Wpisałam w Google taniec hip hop 2009 Leti Way. Wyskoczył mi filmik którego potrzebowałam do małej zemsty za Chrisa, nie żebym już się nie zemściła, ale jak to mówią do trzech razy sztuka, ciekawe kiedy na prawdę wymiękną. Nie tańczyła tam sama tylko ze swoim byłym, dobrze że Molly nie rozmawia najciszej przez telefon. Will Drev. Słodko tylko potrzebuje adresu i numeru telefonu. Podobno jest nadal w nim zakochana. Uśmiechnęłam się w duchu. Na szczęście podali studio w którym tańczy. Do wieczora w domu nie było nikogo, na szczęście, zadzwoniłam do Zoe i zaczęłam się szykować. Miała zrobić zdjęcia i wysłać je Leti, ubrałam i wsiadłam do jej samochodu. Studio znajdowało się po drugiej stronie miasta. Po dziesięciu minutach uwiodłam go a Z wysłała jej zdjęcia. Szybki numerek za szybą rozpacz. Przybiłyśmy sobie piątkę i weszłyśmy do mnie. Pobiegłam na górę się szybko przebrać i usłyszałam jak Molly z kimś gada, albo raczej pociesza. Głupia suko. Usiadałam na łóżku obok Zoe
- O co właściwie wy się kłócicie ?- Spojrzałam w jej oczy i wzruszyłam ramionami
- Tak po prostu już jest i tyle.

wtorek, 1 października 2013

Rozdział 5: Molly

-Twoja sukowata siostrzyczka się na nas gapi - Szepnęła mi do ucha Leti. Przeniosłam swój wzrok z grających chłopaków na Maricę, która faktycznie była we mnie wlepiona z krzywym uśmieszkiem na twarzy.
-Ta pizda pożyczyła wczoraj moje cichy i zabrała moją komórkę i jeszcze nie powiedziała po chuj jej była - Powiedziałam cicho wściekłym głosem.
-A to sucz.
-Nie wiem, jak możemy tańczyć z Chrisem w grupie. To kurewski kabel zaraz jej wszystko doniesie.
-Nie przesadzaj - Posłałam jej zirytowane spojrzenie.
-To, że ci się podoba nie musi oznaczać, że jest święty - Przyjaciółka spojrzała na mnie z pretensją.
-A ty nie musisz wszystkich osądzać - Odwróciła się do mnie i zaczęła rozmawiać z Timim. Poczułam na biodrach czyjeś ręce. Spojrzałam za siebie i dostrzegłam Noaha, który uśmiechał się do mnie uroczo. Od wczoraj strasznie się do mnie przymilał, a ja nie widziałam o co chodzi.
-Coś się stało? - Spytałam, marszcząc czoło.
-Nic- Pokręcił głową zaprzeczając i przyciągnął mnie bliżej siebie.
-Noah to, że cie wczoraj pocieszałam, bo pobiłeś się z Chrisem nie znaczy, że musisz mi się teraz odwdzięczać  - Popatrzył na mnie unosząc brwi do góry.
-To było pocieszenie? - Spytał, szepcząc mi do ucha.
-No chyba tak? - Nie byłam pewna, na jaki tor schodzi ta rozmowa.
-Molly...
-Prescot! Gerey! Way! Levis! Ruszcie swoje kościste tyłki i do roboty! - Wrzasnęła wuefistka.
-Pogadamy potem? - Noah niepewnie kiwnął głowę, a ja zaczęłam biec w okół sali gimnastycznej. Byłam wysportowana, bo tego wymagał taniec, ale biegać nienawidziłam. Marica wraz ze swoją paczką biegła kilka metrów przede mną, ale doskonale słyszałam ich rozmowę.
-Co zrobisz, jak się dowie? - Pytanie zadała Zoe, która podtrzymywała się za bok ze zmęczenia i dyszała ciężko. Wywróciłam oczami, śmiejąc się z niej w duchu.
-Mówiłam ci, że się nie dowie - Wyparowała ze złością Marica.
-A Noah? Widziałaś, jak się do niej lepi? Z pewnością skapnie się, że coś jest nie tak - Przyśpieszyłam, by lepiej słyszeć.
-Zoe uspokój się, tylko się z nim przespałam. To żadna zbrodnia - Zatrzymałam się gwałtownie, wlepiając oczy w plecy siostry. Poczułam, jak ktoś na mnie wpada z taką siłą, aż upadłam na kolana.
-Boże przepraszam - Timi ukląkł koło mnie z niepokojem na twarzy. Marica widząc mój upadek zaczęła się śmiać.
-Nic się nie stało Timi - Powiedziałam i szybko wstałam. Szłam w stronę siostry z zaciśniętymi dłoniami w pięści.
-Śmieszy cie to? - Wysyczałam przez zaciśnięte zęby.
-Zawsze byłaś niezdarą - Zarżała.
-Nie gorszą niż ty - Z tymi słowami wymierzyłam jej cios w nos. Zawyła płaczliwie i upadała na chudy tyłek. - A widzisz? Mówiłam.
-Ty dziwko! - Poderwała się do góry i też chciała mnie uderzyć, ale ktoś zwinnie złapał ją za przegub reki.
-Co ty robisz? - Warknął Noah, patrząc na mnie.
-Ty chuju! - Na skraju nerwów rzuciłam się na niego, odpychając Maricę na bok. Bliźniaczka zapiszczała po raz kolejny upadając.
-Molly! - Złapał mnie za nadgarstki i skrzyżował je na moich plecach.
-A ja myślałam, że jesteś inny! - Wykrzyknęłam mu w twarz ze łzami w oczach.
-O co ci chodzi? - Spytał cicho, ale słyszałam w jego głosie nutkę zdenerwowania. Całe trzy klasy znajdujące się na sali gimnastycznej i siłowni, gapiły się na nas z zainteresowaniem.
- Myślałam, że może jeszcze kiedyś coś z tego będzie - Pociągnęłam nosem. - A ty wolałeś wyruchać tą pieprzoną dziwkę!
-Czekaj. Co? - Popatrzył na mnie, jak na wariatkę.
-Nie udawaj kretynie! - Wyrwałam się z jego uścisku i pobiegłam w stronę przebieralni nie zważając na jego prośby i krzyki wuefistki. Zamknęłam za sobą drzwi z trzaskiem i osunęłam się na ziemie, zalana łzami. Jak on mógł?
-Molly? - Leti zapukała do drzwi.
-Zostaw mnie samą - Wymamrotałam.
-Mol, ale ty nie wiesz co się stało - Powiedziała łagodnie.
-Nie potrzebuje więcej wiedzieć, jak to, ze moja siostra bzyknęła mojego byłego.
-To nie tak.
-Spieprzaj Leti! - Umilkła i chyba odeszła. Nie powinna jej tak traktować, ale teraz musiałam wymyślić, jak zemścić się na Noahu i Marice. Muszą zapłacić za to co mi zrobili.